Rozwój ukierunkowany
Nie wystarczy, by człowiek rozwinął się „tak w ogóle", pokonał swój egoizm w stopniu przynajmniej dostatecznym i tym samym stał się zdolny do miłości. Jest to warunek konieczny do szczęścia, lecz jeszcze nie wystarczający. Człowiek powinien przygotować się, uzdolnić do wypełnienia obranego powołania życiowego. Inne cechy musi w sobie rozwinąć przyszła matka, inne przyszły ojciec. Jest więc konieczne podjęcie trudu (nazwijmy go specjalistycznym), ukierunkowanego na wypełnianie w życiu zadania czy, jak kto woli, roli kobiety-żony-matki lub funkcji mężczyzny-męża-ojca. By skutecznie podjąć taki specjalistyczny trud kształtowania siebie, trzeba mieć najpierw prawidłową i – oby – piękną oraz pociągającą wizję kobiecości i męskości. W dzisiejszym świecie dość skutecznie wyeliminowano takie wzorce i zakwestionowano autorytety mogące się w tych kwestiach wiarygodnie wypowiadać. (Prawdziwy autorytet bowiem można podważyć, zakwestionować, a nawet wyśmiać, lecz nie da się go skutecznie zniszczyć, opiera się bowiem na wartościach istniejących obiektywnie). Panuje zamęt, a nawet próbuje się kreować nowy porządek, w którym role kobiece i męskie są zupełnie bez żadnego ładu i składu, a nawet zdrowego rozsądku wymieszane.
W tej sytuacji trudno się nawet dziwić, że ludzie powszechnie nie podejmują trudu wychowania siebie do pełnienia funkcji ojca – głowy rodziny, czy matki – niekwestionowanej pierwszej opiekunki każdego dziecka. Co więcej, idea takiego specjalistycznego wychowania prawie całkowicie znikła wobec szerzącego się liberalizmu i indywidualizmu, zakrzyczana została retoryką głoszącą partnerstwo, tolerancję, relatywizm wszystkiego, niezależność, wolność „od"… jakichkolwiek zobowiązań czy powinności wobec żony, męża, a nawet własnych dzieci. Zagubieni ludzie są często słabo przygotowani do budowania trwałej więzi małżeńskiej i brania odpowiedzialności za małżeństwo i rodzinę. W efekcie o losach małżeństw i dzieci decyduje chwilowy stan uczuć (mylony często z miłością), które u osoby niedojrzałej pozostają poza kontrolą rozumu i woli. Uczucia zależą od wielu czynników. Mogą być i coraz częściej są przedmiotem zamierzonej manipulacji. Tak więc trwałość małżeństwa ludzi niedojrzałych wystawiona jest na próbę. Zależy często od przypadku, losu szczęścia (by nie powiedzieć: nieszczęścia). W tej sytuacji nikogo nie powinna dziwić nasilająca się plaga rozwodów.