Siedem aktów życia
Akt ostatni
Przejdźmy wreszcie do szekspirowskiego siódmego aktu (a naszego ósmego):
I wreszcie akt ostatni, który kończy Dziwną i pełną zdarzeń akcję sztuki:
Nowe dzieciństwo, gdy traci się pamięć,
Zęby, smak, włosy, wzrok – i w końcu wszystko.
Świadomość śmierci oraz podeszły wiek, który ją poprzedza, zawsze zaprzątały uwagę człowieka. Wergiliusz ponuro myślał o starości i śmierci:
Najpierw od nas, biednych śmiertelników, odpływają najlepsze dni naszego życia; zakradają się choroby, ponura starość i ból; nagła i sroga śmierć wszystko przerywa.
Wśród mieszkańców krajów wysoko rozwiniętych śmiertelność w wieku sześćdziesięciu lat jest dziesięć razy wyższa niż w wieku lat trzydziestu. U przeciętnego szesnastolatka prawdopodobieństwo śmierci w ciągu najbliższego roku wynosi 0,05 procent, podczas gdy u stulatka – pięćdziesiąt procent. Tym, którzy żyją dostatecznie długo, starość przynosi kruchość kości, podwyższone ciśnienie krwi oraz mnóstwo większych lub mniejszych dolegliwości prowadzących ostatecznie do śmierci. Wiek, w którym pojawiają się pierwsze oznaki starości, zależy od sposobu odżywiania; wcześniej występują one też u palaczy, osób nadużywających alkoholu i wykonujących stresujące zawody34. Dzięki większej wadze, jaką przykłada się do opieki zdrowotnej i stylu życia w krajach rozwiniętych, średnia długość życia wzrasta. Być może z tego właśnie powodu medycyna tradycyjnie już unika pytania o ewolucyjne znaczenie starości, za to poszukuje na nią lekarstwa, tak jakby opcją mogła być nieśmiertelność. Czy biologia może coś dodać do zagadnienia, które przeraża lub deprymuje większość z nas?
Darwinowska analiza wieku podeszłego wyraża się w terminach strategii życiowych. Po początkowo wysokiej śmiertelności we wczesnym okresie życia prawdopodobieństwo przeżycia z roku na rok jest mniej więcej stałe dla wielu dorosłych ptaków i ssaków egzystujących w środowiskach naturalnych. Jest tak, ponieważ wypadki i choroby dotykają wszystkie jednostki w mniej więcej tym samym stopniu. Prawdopodobieństwo przeżycia następnego roku jest takie samo bez względu na wiek. W rezultacie niewiele jednostek, jeśli jakiekolwiek, żyje po przekroczeniu pewnego wieku, a u starszych nie występuje już żaden gwałtowny wzrost śmiertelności. W warunkach naturalnych starość jest właściwie niezauważalna.
Podobnie mogło być u ludzi. Przed nadejściem nowoczesnej cywilizacji śmierć spotykała osoby, zanim te jeszcze wkroczyły w starość. W efekcie geny odpowiedzialne za obecne choroby starszego wieku, takie jak nowotwory czy schorzenia układu krążenia, nie zostały wyeliminowane przez ewolucję darwinowską. Ujawniają się po wielu latach życia. Dobór naturalny nie mógł oddziaływać na te geny, które uaktywniały się, kiedy jednostka miała już dzieci i wnuki, a co więcej, kiedy większość osób już nie żyła. Podobnie, w puli genowej pozostały również te geny, które we wczesnym okresie życia pełniły korzystną funkcję, później jednak wywoływały upośledzenia funkcji organizmu. To, że kontrola wewnątrzkomórkowa oraz mechanizmy naprawcze przestawały działać i wywoływały choroby nowotworowe, nie miało znaczenia, ponieważ jednostka i tak najprawdopodobniej nie dożywała tego wieku. I odwrotnie, nikt nie żył wystarczająco długo, by odnieść korzyści z funkcjonowania genów mających udział w wydłużaniu życia, a co za tym idzie, by mieć nadal szansę reprodukcji lub opieki nad wnukami. Biologia wyznaczyła jednak górną granicę, ponieważ korzyści ze stałej naprawy musiały być równoważone przez koszty.
Współczesny świat jest rzecz jasna zupełnie inny. Starzenie się w formie, jaką znamy z krajów wysoko rozwiniętych, nie było elementem naturalnego cyklu życiowego. W dwudziestym wieku średnia długość życia w krajach rozwiniętych niemal się podwoiła. Proporcjonalny udział starszych osób w populacji gwałtownie rośnie i jeśli ta tendencja się utrzyma, około roku 2030 w rozwiniętych społeczeństwach przeważać będą osoby powyżej pięćdziesiątego roku życia.
Ewolucyjne podejście do problemu starości usilnie sugeruje, że starzenie się to proces stopniowego rozpadu zachodzący w rozmaitych częściach organizmu. Człowiek umiera ze starości, ponieważ jego organizm stopniowo akumuluje rozmaite usterki, a nie dlatego, że został zaprogramowany na zatrzymanie pracy w określonym wieku. Niemniej jednak pewne dowody pozwalają mówić o jakimś stopniu całościowej kontroli nad niektórymi aspektami procesu starzenia. Osoby cierpiące na rzadkie dziedziczne schorzenie znane jako zespół Wernera starzeją się przedwcześnie. W wieku dwudziestu lat mają siwe włosy, zmarszczki i są podatne na choroby wieku podeszłego, takie jak nowotwory, osteoporoza, zaćma i choroba wieńcowa. Objawy przedwczesnego starzenia pojawiają się w okolicach okresu dojrzewania, a śmierć następuje między czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem życia, zazwyczaj wskutek zawału serca bądź choroby nowotworowej.
Uważa się, że osoby z zespołem Wernera nie mają sprawnego genu niezbędnego do produkcji enzymu zwanego helikazą, który to enzym pomaga naprawiać błędy w łańcuchu DNA38. Proces naprawy genów jest niezwykle ważny, ponieważ białka potrzebne do podtrzymywania trwałości organizmu wytwarzane są w ciągu całego życia. Bez helikazy błędy genetyczne akumulują się szybciej, co skutkuje przedwczesnym starzeniem. Skoro błąd pojedynczego genu, stanowiący podłoże zespołu Wernera, jest przyczyną przedwczesnego starzenia, to czy ten sam gen może zostać uszkodzony u starzejącego się człowieka? Jeśli tak, to otwiera się przed nami perspektywa odpowiednich zabiegów mających na celu przedłużenie funkcjonowania tego genu. Zostawiając na boku powyższe spekulacje, wysoce nieprawdopodobne wydaje się odkrycie zapewniającego nieśmiertelność specyfiku, który musiałby zapobiec całemu mnóstwu objawów, takich jak stępienie zmysłów, słabnięcie układu kostnego, mięśni i umysłu, których wraz z nadejściem starości doświadczy każdy z nas.
Ci, którzy nawet stojąc twarzą w twarz ze śmiercią, chcą jak najbardziej przedłużyć swoje życie, powinni zastanowić się nad rozpaczliwym położeniem Struldbruggów w Podróżach Gulliwera Jonathana Swifta. W królestwie Luggnaggu od czasu do czasu przychodzi na świat dziecko z czerwoną plamą na czole. To nieomylny znak, że dziecko jest Struldbruggiem i że nigdy nie umrze. Kiedy Gulliwer odkrywa Struldbruggów, rozwodzi się nad zaletami nieśmiertelności. Oni muszą być nad wyraz szczęśliwi, zakłada, ci wybrańcy losu, ?co mają przywilej nieumierania nigdy, których wyobrażenie śmierci nie zastrasza, nie osłabia, nie zasmuca!” Jednak Gulliwer szybko dowiaduje się od swoich luggnaggijskich gospodarzy, że jest w błędzie. Zaczyna rozumieć trudne położenie nieśmiertelnych Struldbruggów:
(…) podobni są do śmiertelnych i żyją jak ci do lat trzydziestu, tyle że potem wpadają w coraz większy smutek, aż póki nie dożyją lat osiemdziesięciu (…). Dożywszy lat osiemdziesięciu, co jest granicą życia ludzkiego w tym kraju, nie tylko są podlegli wstrętnym chorobom, nędzy i słabościom starości, ale nadto tak ich dręczy trapiące wyobrażenie trwałości wiecznej, nędznej zgrzybiałości, że się niczym ucieszyć nie mogą. Nie tylko są, jak wszyscy inni starcy, uparci, nieużyci, łakomi, wielomówni, próżni, gniewliwi, ale też kochają tylko siebie, wyrzekają się słodyczy przyjaźni, a nawet do dzieci swoich żadnego nie mają przywiązania, a po trzecim pokoleniu nie poznają nawet swojej potomności (…).
Lecz gdy przychodzą do lat dziewięćdziesięciu, natenczas jeszcze gorzej dla nich. Wszystkie im wypadają zęby, wszystkie włosy spadają, tracą smak pokarmów, jedzą i piją bez żadnej przyjemności. Choroby, co ich żarły, dalej ich trapią nie zwiększając się ani zmniejszając. Wszystkiego zapominają, nawet nazwiska swych przyjaciół, a czasem i swego własnego (…).
Straszny widok przedstawiali ci Struldbruggowie, lecz kobiety jeszcze okropniej wyglądały. Oprócz zwyczajnych oszpeceń starości twarz ich miała bladość śmiertelną, której opisać nie jestem w stanie; spomiędzy sześciu lub siedmiu poznałem natychmiast najstarsze, lubo różnica w ich wieku wynosiła najwięcej lat dwieście.
Czytelnik łatwo mi uwierzy, że natenczas zupełnie straciłem chęć zostania takim Nieśmiertelnym. Wstydziłem się mocno wszystkich moich głupich myśli o wiecznym na tym świecie życiu i osądziłem, że największy tyran nie może tak okropnej śmierci wymyślić, której bym nie przeniósł nad stan Struldbruggów”.
Pozytywne, przełamujące stereotypy nastawienie do wieku podeszłego i śmierci pomogło wielu ludziom wieść szczęśliwe i bogate życie, choć mogliby popaść w beznadziejną bezczynność. Świadomość, że można zerwać ze starymi nawykami i czerpać przyjemność z nowych doświadczeń, to tajemnica sukcesu. Nie trzeba od razu zaczynać fantazjować, przypuszczając, że możliwe jest wieczne życie. Dobrze ujęła to pewna staruszka o bystrym spojrzeniu: ?Mam nadzieję, że kiedy umrę, będę miała zapisany już cały pamiętnik”.
A potem sędzia
Czas płynie, przychodzi wiek średni. W wierszu miłosnym Do nieskorej bogdanki (To His Coy Mistress) Andrew Marvell pisze o niecierpliwości, która pojawia się, gdy do żądzy dołącza typowa dla dojrzałości świadomość nieuchronnej śmierci:
Cóż, kiedy za mną pędzi pogoń chyża – Skrzydlaty rydwan czasu wciąż się zbliża; A tam, przed nami, czekają jedynie Nieogarnionej wieczności pustynie.
Mniej więcej w tym samym czasie, gdy dzieci dorastają i mają własne potomstwo, ich matki stają się bezpłodne, a poziom testosteronu we krwi ich ojców gwałtownie spada29. Wtedy też włosy ich rodziców zaczynają siwieć i wypadać, na skórze pojawiają się zmarszczki, przybywa im w pasie, a mięśnie wiotczeją. Co trochę mniej rzuca się w oczy – z brwi, nosa i uszu zaczynają wyrastać bujniejsze włosy. Mówiąc ogólnie, wyglądają inaczej niż osoby młodsze. Szekspir jest zjadliwy:
Potem sędzia,
Z brzuchem tuczonym kapłonami, które Znoszą mu w darze podsądni, z surowym Okiem i brodą pod sznurek przyciętą, Sypiąc cytaty i przykłady z życia, Gra swoją rolę. Po niej – rola szósta: Chudy, osłabły starowina w kapciach, Z okularami, sakiewką przy boku, Łydkami, z których zwisają zbyt luźne Pończochy, zachowane z lat młodości, I z głosem, który ? dawniej męski, gruby ? Piszczy znów cienko jak dziecięcy dyszkant.
Na tym etapie przedstawiciele obu płci mogą się stać w swoich społecznościach źródłem wiedzy i przyjąć rolę przywódców. Rolom, które zaczynają odgrywać starsi członkowie społeczeństwa – tak dotyczącym opieki, jak i obrony przed innymi – mogą towarzyszyć łatwo rozpoznawalne atrybuty, na przykład posiwiałe włosy czy inaczej rozmieszczona na ciele tkanka tłuszczowa. Sierść na grzbiecie dominującego samca goryli staje się srebrzysta, co sygnalizuje jego status. Naukowcy zajmujący się naczelnymi lubią używać określenia siluerback (srebrnogrzbiety albo srebrzysty grzbiet) w odniesieniu do starszych przedstawicieli kuzyna goryla – człowieka.
Od chwili utraty płodności kobiety żyją jeszcze do pięćdziesięciu lat. Tymczasem u innych naczelnych samice umierają jeszcze przed bądź tuż po menopauzie. Człowiek stanowi wyjątek pod względem długości życia po menopauzie. U kobiety w średnim wieku menopauza jest skutkiem utraty zdolności prokreacji, co w ujęciu ewolucji darwinowskiej wygląda na adaptację do specyficznej funkcji. Po wkroczeniu w wiek bezpłodny kobieta nadal może kontrolować stopień reprezentacji własnych genów w przyszłych pokoleniach – osiąga to, pomagając opiekować się swoimi wnukami. Być może menopauza pojawiła się, ponieważ kobiecie po przekroczeniu określonego wieku z biologicznego punktu widzenia bardziej opłaca się opiekować wnukami, niż próbować mieć jeszcze własne dzieci.
Teorię tę potwierdzają badania nad plemionami łowców i zbieraczy, takimi jak Hadza, żyjący w Tanzanii. Niemowlę ludzkie jest uzależnione od opieki matki i innych dorosłych. W sferze zdobywania pokarmu zależność ta trwa jeszcze lata od chwili odstawienia od piersi. W plemieniu Hadza i innych to kobiety po menopauzie najczęściej zbierają pożywienie, którym częściowo dzielą się później z wnukami. To zachowanie zwiększa szansę przeżycia i rozmnażania się ich wnuków, a tym samym może być faworyzowane przez darwinowską teorię ewolucji.
Zmiany w seksualności, towarzyszące menopauzie nie są typowe tylko dla kobiet. W samej rzeczy, coraz częściej leczy się ?męską menopauzę” za pomocą testosteronu tak, jak wykorzystuje się estrogen w terapii zastępczej u kobiet. Viagrę wynaleziono, by pomóc mężczyznom zażenowanym swoją impotencją, chociaż wyobrażali sobie oni, że ich życie płciowe bynajmniej się nie zmieni. Tymczasem zmiany zachodzące w organizmie są prawdziwe i mogą mieć biologiczne uzasadnienie. Mogą odzwierciedlać konieczność zmiany priorytetów u tych jednostek, które dysponują na tyle dużą wiedzą i doświadczeniem, by potrafiły obronić i poprowadzić własną grupę społeczną.
A potem kochanek
Dorastanie to kolejny ważny okres przejściowy, podczas którego dziecko nagle staje się wyższe i silniejsze. Rozwój piersi u dziewcząt czy męskich genitaliów może być powodem do dumy. Jednak mięśnie i, co gorsza, tłuszcz rozwijają się w nowych miejscach, włosy pojawiają się tam, gdzie ich dotąd nie było, a gładka niegdyś skóra pokrywa się niechcianymi wypryskami. Zarówno chłopcy, jak i dziewczęta z zamożnych społeczeństw zaczynają poświęcać czas i pieniądze na poprawę wyglądu twarzy, figury i stroju.
Mimo odczuwanego przez wielu nieprzystawania dorastanie niekoniecznie musi się charakteryzować częstymi kłótniami z rodzicami. Niektórzy dobrze sobie radzą z tym procesem transformacji. Niemniej jednak dorastanie może być naznaczone gwałtownymi emocjami oraz niepewnością co do własnej tożsamości. John Keats tak oto napisał w przedmowie do poematu Endymion:
Wyobraźnia chłopca jest zdrowa, dojrzała wyobraźnia mężczyzny również. Istnieje jednak pewien okres pomiędzy, kiedy to dusza jest wzburzona, charakter nierozstrzygnięty, przyszłość niepewna, a ambicje wielkie: stąd prosta droga do bezbarwności.
Po osiągnięciu dojrzałości płciowej ludzie poświęcają sporo czasu i energii na zaloty i zachowania seksualne wobec przedstawicieli płci przeciwnej (bądź, w niektórych wypadkach, tej samej). Powszechnie spotyka się grupki wałęsających się młodych mężczyzn. U wielu innych gatunków młode samce nie mogą się rozmnażać, dopóki nie są dostatecznie silne bądź doświadczone. Na przykład u dzikich koni młode samce tworzą ?kawalerskie” stada.
Młodzi mężczyźni, a ostatnio także coraz więcej kobiet, często żyją tak, jakby nie mieli przyszłości. Rodzice, którzy przestali palić i zarzucili inne formy autodestrukcyjnych zachowań, denerwują się, widząc, jak ich dzieci narażają się na to samo ryzyko, i to najwyraźniej z pełną świadomością zagrożenia dla zdrowia i życia. Niezależnie od tego, czy ryzyko wynika z palenia, przyjmowania narkotyków, brawurowej jazdy motocyklem czy seksu bez zabezpieczenia, na tym etapie rozważanie konsekwencji swego postępowania zdaje się mało obchodzić młodego człowieka. Szekspir napisał w Zimowej opowieści:
Wolałbym, żeby nie było żadnych lat między dziesiątym a dwudziestym trzecim rokiem, lub żeby młodość umiała przespać te pozostałe lata, gdyż nic się nie dzieje pomiędzy nimi prócz robienia dziewczynom dzieci, krzywdzenia starców, kradzieży, bójek..
Liczba zabójstw, zwłaszcza tych, których dopuszczają się mężczyźni, jest na tym etapie rekordowa27. Podejmowanie ryzyka jest w pewien sposób analogiczne do zabawy – to sposób sprawdzania i poszerzania granic świata dorastającego człowieka. Może to też być pokaz jego umiejętności sprostania wyzwaniom – pokaz stanowiący element rywalizacji o względy pożądanej przedstawicielki płci odmiennej. Zobaczmy znowu, co mówi na ten temat Szekspir:
W trzecim akcie – Kochanek, który żarem westchnień bucha Jak piec i składa smętne serenady O brwiach bogdanki. Jeszcze później żołnierz, Z gębą klątw dziwnych pełną i z wąsami Nastroszonymi w szpic jak u pantery, Skory do bitki, z drażliwym honorem, Goniący za mydlaną bańką sławy Prosto w armatnią gardziel.
W którymś momencie większość ludzi zaczyna sobie zdawać sprawę z osiągnięcia dojrzałości. Dla wielu oznacza ona początek pełnej niezależności, podczas gdy dla innych opłakiwanie utraconej atmosfery dzieciństwa. ?Dojrzałość to wysoka cena, jaką trzeba płacić za rozwój”, pisał Tom Stoppard. Wiele osób poszukuje własnej tożsamości jeszcze długo w dorosłości. W. H. Auden pisał:
Między dwudziestym a czterdziestym rokiem życia angażujemy się w proces odkrywania tego, kim jesteśmy, polegający na poznawaniu różnicy między przypadkowymi ograniczeniami, których pokonanie jest naszym obowiązkiem, a nieuniknionymi ograniczeniami naszej natury, których nie możemy bezkarnie przekroczyć.
Zycie nie tak już młodego mężczyzny lub kobiety zacznie się prawdopodobnie koncentrować teraz na prokreacji, a nie tylko na seksie. Niespodziewanie przyszłość staje się ważniejsza. Starannie wybieramy partnera i – we właściwym czasie – pojawiają się u nas zachowania rodzicielskie. Osiemdziesiąt procent członków rozwiniętych społeczeństw decyduje się na dziecko. Tendencja ta jednak zmienia się na korzyść bezdzietności. Na przykład, spośród wszystkich kobiet w Anglii i Walii urodzonych w 1964 roku około czterdziestu procent w wieku trzydziestu lat nie miało jeszcze dzieci. Pozostałe opieka nad dzieckiem kosztuje sporo energii i środków. Planowanie czasu nabrało zupełnie innego sensu wskutek pojawienia się nowych obowiązków.
Otulają cię
Długi okres między odstawieniem od piersi a uzyskaniem całkowitej samodzielności to uderzająca właściwość rozwoju człowieka, jej funkcja adaptacyjna zaś rodzi wiele pytań. Z okresem tym wiąże się także kilka innych zagadnień, na przykład coraz częstsze posiadanie tylko jednego dziecka, intensywna opieka rodzicielska czy uczestnictwo w życiu towarzyskim. Przedłużony okres nauki, wolny od poszukiwania partnera i opieki nad potomstwem, zdecydowanie ułatwia gromadzenie szczegółowej wiedzy i opanowanie skomplikowanych umiejętności niezbędnych w kontaktach z równie dobrze przygotowanymi przedstawicielami gatunku. Ponieważ powrót do krótszego okresu rozwoju poważnie pogorszyłby sytuację jednostki, istnieje presja ewolucyjna na rozwój tych umiejętności, które są niezbędne w życiu społecznym, czy to pod względem rywalizacji, czy to współpracy.
Jakkolwiek długi okres rozwoju przynosi zdecydowane korzyści, człowiek wykazuje się elastycznością, która w razie potrzeby pozwala znacznie skrócić czas potrzebny mu na zbudowanie banku szczegółowej wiedzy i umiejętności. W rozdziale szóstym opiszemy przypadki dzieci, które osiągnęły zadziwiająco wysoki poziom rozwoju, mimo że żyją na ulicach wielkich miast. W sytuacji zagrożenia życia radzą sobie one jak dorośli. Chociaż długofalowe koszty mogą być dla nich ogromne, lepiej je ponieść, niż nie przeżyć.
W miarę rozwoju dzieci stają się ruchliwsze, zaczynają się porozumiewać i bawić, tworzą grupy rówieśnicze, w których panują ich własne style zachowań. Judith Harris dowodzi, że choć rodzice są przekonani, iż oni kształtują charakter dziecka, to właśnie owe grupy mają na nie największy wpływ. Dzieci mają skłonność do przejmowania postaw i akcentu od swoich rówieśników, a nie od rodziców czy nauczycieli. Rówieśnicy są ważni. Niemniej i w tej sferze rodzice odgrywają istotną rolę, ponieważ – świadomie bądź nie – mają znaczący wpływ na to, kim owi rówieśnicy są.
Dom to tylko jedno z miejsc, w których dziecko musi się nauczyć stosownych zachowań. W innym środowisku, na przykład w szkole, może się ono zachowywać zupełnie inaczej i odczuwać duży dyskomfort, gdy rodzice przychodzą do szkoły albo szkolni koledzy odwiedzają je w domu. Dzieci niechętnie poddają się skłonności rodziców do jednakowego wychowywania chłopców i dziewcząt; same dzielą się na grupy rówieśnicze według płci, uczą się wzajemnie typowych dla tejże zachowań, i to pomimo wysiłków rodziców, którzy w dobrej wierze chcą uniknąć wychowywania według stereotypów płci.
W ujęciu romantycznym dzieciństwo jawi się jako okres pozbawiony kłopotów, choć są i tacy, którzy uważają je za czas konfliktów. George Bernard Shaw opisał je za pomocą typowej dla siebie cynicznej gry słów: ?Młodość to wspaniała rzecz; jakaż to zbrodnia marnować ją na dzieci”. O ciemniejszej strome dzieciństwa pisał Samuel Butler w na poły autobiograficznej powieści The Way of AU Flesh, w której podważył dziewiętnastowieczną idealizację dzieciństwa i relacji między rodzicami a dziećmi. Książka została wydana po śmierci Butlera, w 1903 roku, lecz powstawała w latach 1872-1884, gdy wrzały dyskusje na temat O powstawaniu gatunków Darwina. Sam Butler zdecydowanie i publicznie krytykował Darwina, uważając, że zlekceważył on wcześniejsze dzieła na temat ewolucji, zwłaszcza pracę swego dziadka, Erasmusa Darwina. Podobnie jak Ernest Pontifex, główny bohater powieści, był wychowywany na probostwie przez surowego i nieugiętego ojca, pastora. The Way of Ali Flesh to historia syna buntującego się przeciwko rodzicielskiej kontroli i hipokryzji. Rodzice Ernesta Pontifexa, Theobald i Christina, z pewnością nie pasowali do wiktoriańskiego ideału czułego rodzicielstwa:
Theobald nigdy nie lubił dzieci. Zawsze możliwie najszybciej uciekał od ich towarzystwa, tak samo zresztą jak one od jego; och, dlaczego, zwykł siebie pytać, dzieci nie przychodzą na świat jako dorośli? Dlaczego Christina nie mogła rodzić gotowych duchownych – o umiarkowanych poglądach, skłaniających się raczej ku ewangelizmowi, prowadzących wygodne życie i pod każdym względem przypominających samego Theobalda – choć byłoby to przecież bardziej sensowne? Albo gdybyż można było kupować gotowe dzieci w sklepie, w odpowiednim wieku i odpowiedniej płci, zamiast kształtować je w domu i zaczynać z nimi wszystko od początku. To byłoby znacznie lepsze, ale tak nie było, i nie podobało mu się to.
Philip Larkin jeszcze surowiej oceniał relację między rodzicami a dziećmi:
Wkurzają cię, twoja mamusia i tatuś. Może niechcący, lecz tak jest. Przypisują ci wszystkie swoje winy, I dodają jeszcze kilka, specjalnie dla ciebie.
Początek końca
Odstawianie od piersi – proces odchodzenia od pokarmu matki na rzecz pokarmów stałych – w zależności od gatunku może mieć charakter stopniowy bądź nagły. Młode osobniki gatunków roślinożernych zaczynają szukać paszy krótko po narodzinach, aczkolwiek nie mogą jeszcze przetrwać bez mleka matki. Młode ssaki drapieżne dostają swój pierwszy mięsny pokarm kilka tygodni po narodzinach, gdy któreś z rodziców przyniesie do legowiska upolowaną zwierzynę. Niemowlę człowieka na ogół nie przyjmuje pokarmów stałych przed ukończeniem trzeciego bądź czwartego miesiąca.
Ewolucyjne pojęcie konfliktu między rodzicami a potomstwem, tak interesujące w kontekście ewolucji łożyska, jest mniej przydatne w stosunku do problemu odstawiania od piersi. Może ono prowadzić do fałszywego przypuszczenia, że konflikt interesów ewolucyjnych musi wywoływać spory rodziców z dziećmi. Bezpośrednie obserwacje wielu ssaków dowodzą, że agresja matki wobec własnego dziecka zdarza się niezmiernie rzadko, a jeśli już, to nie w czasie odstawiania od piersi, kiedy to, według teorii ewolucji, powinna się pojawić.
Większość dwuletnich dzieci nie spożywa już pokarmu matki, aczkolwiek nadal przez wiele lat jest uzależniona od jednego bądź obojga rodziców. Dwa lata to początek końca, mówił J. M. Barrie w Przygodach Piotrusia Pana:
Wszystkie dzieci, z wyjątkiem jednego, rosną. Szybko zaczynają się orientować, że tak będzie, a Wendy dowiedziała się o tym następująco. Gdy miała dwa lata, bawiła się pewnego dnia w ogrodzie. Zerwała właśnie kolejny kwiatek i pobiegła z nim do mamy. Przypuszczam, że musiała wyglądać uroczo, pani Darling przyłożyła bowiem dłoń do serca i wykrzyknęła: ?Och, czemuż nie może tak zostać na zawsze!” To wszystko, co się wówczas wydarzyło, lecz od tamtej chwili Wendy wiedziała, że musi urosnąć. Zawsze się o tym wie, kiedy się skończy dwa lata. Dwa lata to początek końca.
Napady złości u dwulatków (?okropne dwulatki”) mają, jak się zdaje, związek raczej z trudnym procesem usamodzielniania się niż z konfliktem interesów między rodzicami a dziećmi. Dzieci, które emocjonalnie są bardzo przywiązane do rodziców, rzadko ulegają takim napadom, a rodzice stanowią dla nich bezpieczną bazę do poznawania świata. Dziecko wystawia rodziców na próbę, szukając nieświadomie granic akceptowalnego zachowania. Mądrzy rodzice rozumieją ten proces i wiedzą, że nawet ich autentyczna złość z powodu szczególnie skandalicznego czy denerwującego zachowania dziecka niesie z sobą pożyteczny komunikat.
Charakter relacji między rodzeństwem jest w pewien sposób bardziej zbieżny z ewolucyjnymi teoriami konfliktu. Jak w wypadku rodziców i dzieci, biologiczne interesy rodzeństwa nie są takie same21. Przy założeniu, że zasoby rodzicielskie są ograniczone, wszystko, co otrzymuje twoje rodzeństwo, jest potencjalną stratą dla ciebie. Sporo uderzających przykładów otwartego konfliktu między rodzeństwem znaleźć można w świecie zwierząt. U wielu gatunków ptaków, takich jak czaple i pelikany, dwa bądź trzy pisklęta wykluwają się w kilkudniowych odstępach. Jeśli w otoczeniu jest dużo pożywienia, wszystkie przeżywają. Jeśli jednak pokarmu brakuje, starsze pisklęta zabijają najmłodsze przy braku jakiejkolwiek reakcji ze strony rodziców. Co więcej, zdarza się, że ci karmią pozostałe przy życiu potomstwo szczątkami martwego pisklęcia.
U człowieka rodzeństwo rzadko bywa wobec siebie tak brutalne. Konflikty interesów mogą przybierać subtelniejsze formy. Na przykład, w sytuacji braku pożywienia rozwój fizyczny dziecka podczas odstawiania od piersi jest spowolniony, jeśli matka ponownie zaszła w ciążę. Produkcja mleka dla starszego dziecka zostaje ograniczona, by młodsze mogło przetrwać. Karol Darwin zauważył, że jego piętnastomiesięczny syn stawał się zazdrosny, gdy widział ojca tulącego dużą lalkę bądź trzymającego na rękach młodszą córkę. ?Widząc, jak silne jest uczucie zazdrości u psów, można przypuszczać, że będzie ono okazywane przez niemowlęta w znacznie młodszym wieku”, stwierdził.
Charles Dickens dotkliwie odczuwał niesprawiedliwe traktowanie przez rodziców, którzy faworyzowali jego starszą siostrę Fanny, co opisał w niemal jawnie autobiograficznej powieści o swym dzieciństwie-Dawidzie Copperfieldzie. W wieku dwunastu lat Dickensa posłano do pracy w fabryce, podczas gdy jego siostra rozpoczęła naukę w Królewskiej Akademii Muzycznej.
Podobne aspekty rywalizacji między rodzeństwem zostały starannie udokumentowane przez psychologa rozwojowego Judy Dunn i jej współpracowników. Dowiedli oni, że dzieci są niezmiernie wrażliwe na postępowanie rodziców wobec ich rodzeństwa. Przyjście na świat nowego dziecka wywiera znaczący wpływ na zachowanie pierwszego potomka, nawet jeśli ma on dopiero czternaście miesięcy. Pierworodni zazwyczaj domagają się większej uwagi, natomiast kolejne dzieci, wchodząc w drugi rok życia, dokładnie obserwują relacje matki ze starszym rodzeństwem i wyrażają niezadowolenie, gdy poświęca się im mniej uwagi.
Nowy wspaniały świat
Powszechnie uważa się, że poród jest dla dziecka przeżyciem traumatycznym. Niektóre osoby mają rzekomo wspomnienia z przechodzenia przez kanał rodny, ale są one mało przekonujące i prawdopodobnie bardziej związane z projekcją dorosłych niż z rzeczywistością10. Pomimo to jednak opuszczanie środowiska macicy to proces nagły, a może się okazać niebezpieczny, jeśli się przedłuży. Dziecko może doznać obrażeń podczas prób wyciągnięcia go z łona matki. Może też paść ofiarą anoksji (niedotlenienia) w chwili gdy dopływ tlenu od matki zostanie przerwany, a ono nie może zaczerpnąć pierwszego oddechu.
Pierwsze dni po narodzinach obfitują w wydarzenia mające zapewnić dziecku zdrowe i bezpieczne przejście do następnego etapu. W wypadku ssaków matka produkuje w specjalnych gruczołach szczególny rodzaj pokarmu (mleko), który potomek ssie w określonych odstępach czasu. Pierwsza fala pokarmu matki, siara, oprócz funkcji odżywczych uodparnia też dziecko na bakterie, które zaczynają je atakować od przyjścia na świat. Ssanie to kolejny przykład adaptacji do konkretnego etapu życia, która później zaniknie. Zarówno motywacja do przyjmowania mleka, jak i sama forma tego procesu są kontrolowane zupełnie inaczej niż przyswajanie pokarmów i napojów przez dorosłego. Młode szczury już kilka dni po porodzie, a więc w wieku, kiedy jeszcze odżywiają się dzięki ssaniu, można nauczyć chłeptania mleka w dorosły sposób11. Ten wzorzec dorosłego sposobu odżywiania się doskonali się tym bardziej, im dłużej młode pozbawione jest pokarmu, podczas gdy ssanie jest tak samo wykształcone w kilka godzin po narodzinach, jak było w momencie otrzymania mleka od matki.
Zazwyczaj w pierwszych godzinach i dniach po porodzie między matką a dzieckiem tworzy się silna więź emocjonalna (przywiązanie). Jeśli z przyczyn zdrowotnych matka nie może natychmiast zetknąć się z dzieckiem, proces powstawania więzi może być wolniejszy i bardziej skomplikowany. Na temat dogodnego momentu tworzenia się więzi między matką a dzieckiem powstało wiele przedramatyzowanych poglądów, stąd panujące wśród niektórych matek przekonanie, że bez natychmiastowego kontaktu więź będzie niemożliwa. Tymczasem jest to błędny pogląd, ponieważ matki, które oddzielono od dzieci, w późniejszym czasie umiały się do nich mocno przywiązać.
?Zacznij, dziecino, po czułym uśmiechu matkę poznawać” pisał rzymski poeta Wergiliusz ponad dwa tysiące lat temu. Matki i dzieci wpatrują się w siebie, a ich relacja zaczyna się synchronizować na podobieństwo tańca. Lynn Murray i Colwyn Trevarthen odkryli olbrzymie znaczenie odpowiedniej synchronizacji. Kontakt matek z dziećmi nawiązany za pośrednictwem kamer telewizyjnych i ekranów trwał do chwili wprowadzenia sztucznych opóźnień. Jeśli dziecko spostrzegło reakcję matki na swoje działanie kilka sekund za szybko, synchronizacja czasowa ulegała zaburzeniu, a dziecko robiło się niespokojne14. Z dala od laboratoriów psychologicznych znakomita synchronizacja wspólnych działań jest źródłem olbrzymiej satysfakcji zarówno dla matki, jak i dziecka i podtrzymuje ich silną więź.
W latach siedemdziesiątych psychologowie znaleźli dowody na to, że dziecko naśladuje zachowania matki: tak samo jak ona pokazywało język i układało usta w kształt litery O15. Sto lat wcześniej Karol Darwin opisał – jak sądził – naśladowanie dźwięków przez swego czteromiesięcznego syna. Dokładne obserwacje Darwina, do których będziemy wracać, często uważa się za podwaliny badań nad rozwojem behawioralnym. Autor O powstawaniu gatunków, jak wielu po nim, zauważył przyjemnościowy i zabawowy charakter relacji dziecka z rodzicami. U czterdziestopięciodniowego niemowlęcia na widok twarzy ojca lub matki zaczyna się pojawiać uśmiech, oczy stają się żywsze, a powieki lekko się przymykają. Dziwaczne dźwięki, które wydawał Darwin, jego mały syn odbierał jako ?doskonałe żarty. Zasłanianie i odsłanianie twarzy, o czym wielu rodziców wie z doświadczenia, wywoływało u niego dużą radość.
Nawet podczas narodzin dziecko zauważa i zapamiętuje ze swojego otoczenia znacznie więcej, niż sądzono. W porównaniu z innymi ssakami jednak nauka przemieszczania ciała zajmuje człowiekowi więcej czasu. Powoli, stopniowo dziecko nabywa umiejętności motoryczne. Zaczyna przekładać przedmioty z jednej ręki do drugiej średnio w połowie piątego miesiąca, a wykonywać chwyt pęsetkowy ? w dziewiątym miesiącu. Jakkolwiek między poszczególnymi jednostkami mogą istnieć spore odchylenia, więcej niż połowa dzieci umie stać bez podparcia w jedenastym miesiącu życia, a chodzić ? w dwunastym. Niemowlęta chłoną olbrzymią liczbę informacji oraz uczą się, jak zbudowany jest świat i jakie procesy dynamiczne w nim zachodzą, na drodze asymilacji i akomodacji, by posłużyć się określeniami szwajcarskiego psychologa Jeana Piageta.
Piaget, podobnie jak Darwin, uważnie obserwował swoje dzieci. Opracował słynną teorię rozwoju zdolności rozumienia i kontrolowania otoczenia u dzieci. Piaget uważał, że rozwój ten przebiega stadialnie, z wyraźnie zaznaczonymi wzrostami umiejętności. Podobnie jak dzieje się to ze zmianą biegów w nabierającym prędkości samochodzie, umiejętność asymilowania nowej informacji i akomodowania jej wraz z wiekiem ulega jakościowym zmianom. Granice dokonywania się owej zmiany biegów są jeszcze przedmiotem dyskusji. Stopniowo, wykorzystując coraz nowsze techniki badania umiejętności dzieci i niemowląt, które jeszcze nie mówią i nie rozumieją pytań, psychologowie rozwojowi dochodzą do przekonania, że proces ten zachodzi wcześniej, niż uważał Piaget.
Życie w macicy
Wcześniaki (urodzone do trzech miesięcy przed wyznaczonym terminem) są bardzo małe, lecz w pełni ukształtowane. Ich dotyk, węch, słuch i wzrok rozwinęły się już – w wymienionej kolejności. Istnieją też główne połączenia nerwowe z przednią częścią mózgu. Każda matka wie, jak ruchliwe może być nienarodzone dziecko, zwłaszcza w ostatnim trymestrze ciąży. Badania ultrasonograficzne ukazują niezwykły obraz nienarodzonego dziecka wykonującego różne czynności, na przykład przeciągającego się, kopiącego i ssącego kciuk. W dalszych rozdziałach omówimy, jak bardzo otoczenie chemiczne, które tworzy organizm matki, wpływa na rozwijający się płód oraz jaki to ma wpływ na przygotowanie do spotkania ze światem zewnętrznym, który określa stan matki.
Pogląd, że człowiek jest kształtowany również przez doświadczenia z życia płodowego, innymi słowy, że rozwój behawioralny zaczyna się przed narodzeniem, nie jest nowy. W roku 1630 John Donné napisał poniższe złowrogie zdania: ?W łonie matki mamy oczy, ale nie widzimy, mamy uszy, ale nie słyszymy. Tam, w łonie, pozbawieni światła, poddani jesteśmy mocy ciemności. I tam też uczeni jesteśmy okrucieństwa, bo krew jest naszym pokarmem, i choć jeszcze nie narodzeni, możemy zostać przeklęci”.
Jakkolwiek pogląd Donne’a o uczeniu się okrucieństwa przed narodzeniem jest dziwaczny, życie wewnątrzmaciczne istotnie obfituje w doświadczenia. Płód poddawany jest większej stymulacji sensorycznej, niż do niedawna przypuszczano, a jego bogate życie zmysłowe, zwłaszcza w ostatnim trymestrze, jest obecnie dobrze poznane. Na przykład, dziecko słyszy w macicy głos matki. Tak więc, posiadając sprawny narząd słuchu, zaczyna się uczyć brzmienia jej głosu.
Noworodki zdecydowanie lepiej reagują na głos swojej matki niż jakiejkolwiek innej kobiety8. W pewnym doświadczeniu wykorzystano pomysłową metodę, by stwierdzić, czy preferowanie głosu matki jest uwarunkowane doświadczeniami sprzed narodzin.
Noworodkom podano do ssania smoczki. Każde dziecko odruchowo ssało smoczek w odmiennym, typowym dla siebie rytmie. Po jego ustaleniu podzielono dzieci na dwie grupy i jednej z nich odtwarzano z taśmy głos matki, ale tylko wtedy, gdy ssały wolniej niż zwykle. W innym wypadku dzieci słyszały głos obcej kobiety. Z drugą grupą postępowano odwrotnie, to znaczy głos matki odtwarzano wtedy, gdy ssały prędzej niż zwykle. Noworodki szybko nauczyły się tak zmieniać prędkość ssania, żeby otrzymać nagrodę w postaci głosu swojej matki. Pokazały w ten sposób, że nie tylko preferują głos matki, ale także że posiadły umiejętność modyfikacji zachowania w celu uzyskania nagrody9.
Wyniki innego eksperymentu są jeszcze bardziej intrygujące. Dziesięć kobiet systematycznie czytało na głos swoim nienarodzonym dzieciom opowiadanie To think that I saw it on Mulberry Street. Po urodzeniu dzieci miały możliwość ssać smoczek ? częściej bądź rzadziej niż zwykle ? aby usłyszeć nagranie matki, czytającej właśnie To think that I saw it on Mulberry Street, a nie jakieś inne opowiadanie. Noworodki nauczyły się zmieniać swoje zachowanie po to, by usłyszeć nie tylko głos matki, ale także wzorzec dźwiękowy konkretnego opowiadania, które czytano im często w trakcie ciąży. Ich zachowanie oraz upodobania po urodzeniu zostały bez wątpienia ukształtowane przez doświadczenia w łonie matki.
Uczenie się przez nienarodzone dzieci dźwięku głosu, a także zapachu matki przygotowuje je do procesu socjalizacji, który rozpoczyna się po przyjściu na świat. Podczas gdy inne wskazówki matki mogą konkretnie ukierunkować dalszy rozwój dziecka, większość tego, co odbywa się w macicy, jest typowe tylko dla tego etapu życia i ma podstawowe znaczenie z punktu widzenia gwałtownego wzrostu. Poza tym płód chroniony jest przed zimnem, niedostatkiem i chorobami w sposób, który już nigdy później się nie powtórzy.
Rodzice, potomstwo i konflikt
U niektórych gatunków opieka nad młodymi ogranicza się do zapewnienia niewielkiej ilości żółtka, umożliwiającego potomstwu przetrwanie do momentu, w którym nabędzie ono umiejętność samodzielnego zdobywania pokarmu. Ryby morskie, na przykład śledzie, produkują olbrzymie ilości komórek jajowych i plemników, które łączą się w wodzie. Żadne z rodziców nie opiekuje się potomstwem, dlatego też większość zapłodnionych jaj ginie już na wczesnym etapie rozwoju. U innych gatunków ryb zapładnianych jest znacznie mniej jaj, a dorosłe osobniki opiekują się nimi na rozmaite sposoby: niektóre, na podobieństwo ssaków, do czasu przyjścia na świat młodych utrzymują je w swoim ciele, inne chronią je, trzymając w jamie gębowej.
Spośród wszystkich zwierząt ptaki i ssaki wydają na świat najmniej młodych, ale też najbardziej się nimi opiekują. Ptaki znoszą chronione twardymi skorupkami jaja, które następnie aż do wyklucia się piskląt są wysiadywane na zmianę przez oboje rodziców. Rozwijający się wewnątrz skorupy zarodek żywi się substancjami zawartymi w żółtku, czym początkowo bardzo przypomina zarodek ssaka. Po wykluciu się piskląt oboje rodziców zwykle opiekuje się potomstwem i zapewnia mu pokarm.
Człowiek, podobnie jak wiele ssaków, dużo inwestuje w każdego z nielicznych potomków przychodzących na świat w rozrodczym okresie jego życia. Ma to ogromne znaczenie dla rozmiarów rodzicielskiej opieki oraz czasu, jakiego potrzebują młode, by osiągnąć dorosłość. Ów długi okres rozwoju, szczególnie charakterystyczny dla człowieka, a w mniejszym stopniu również dla większości pozostałych ssaków, jest możliwy jedynie dzięki rodzicielskiej ochronie i opiece. Człowiek potrzebuje dużo czasu, by osiągnąć wiek reprodukcyjny, nawet jeśli wziąć pod uwagę wysoką średnią życia. Dzieci muszą przetrwać do momentu, aż będą ostatecznie przygotowane do własnej fazy reprodukcyjnej.
W pierwszym okresie życia ssak jest dobrze chroniony w łonie matki. Kiedy zarodek zagnieżdża się w śluzówce macicy, co u człowieka następuje między szóstym a ósmym dniem po zapłodnieniu, jego rozwijające się komórki przypominają nieco pasożyta penetrującego wyściółkę macicy i zmieniającego jej ukrwienie. Tętnice błony śluzowej macicy przekształcają się w naczynia o małym oporze, które nie mogą się zwężać. Od strony płodu tym nadzwyczajnym urządzeniem łączącym jest łożysko. Dziecko jest od niego całkowicie uzależnione. Łożysko pełni funkcję jamy ustnej, płuc i nerek. Chociaż krew matki i dziecka nigdy się nie stykają, pokarm i tlen z krwiobiegu matki przedostaje się przez barierę łożyskową do krwiobiegu dziecka, a produkty przemiany materii płodu podążają w przeciwnym kierunku. Po owej wymianie krew wraca przez pępowinę do rozwijającego się dziecka. Po porodzie pępowina zostaje przecięta, a łożysko wydalone z organizmu matki.
W ujęciu tradycyjnym macierzyństwo wyobrażano sobie jako całkowitą harmonię między matką a jej nienarodzonym dzieckiem. Tymczasem teoria ewolucyjna wprowadziła do tego błogiego wizerunku nieco wątpliwości. U gatunków rozmnażających się drogą płciową potomstwo nie jest genetycznie identyczne z rodzicami. W konsekwencji dzieci mogą żądać od rodziców więcej, niż ci są gotowi dać, co rodzi możliwość powstania konfliktu interesów mierzonych w dłuższej perspektywie. Amerykański biolog Robert Trivers nazwał to ?konfliktem między rodzicami a potomstwem”, w znaczeniu sprzeczności interesów reprodukcyjnych, a nie otwartej kłótni3. Rodzic może zaniedbywać niektóre potrzeby istniejącego potomka na rzecz tych, których ma jeszcze począć; potomek z kolei dąży do zwiększenia swojej szansy przetrwania. Owe ścierające się interesy, tak u rodzica, jak i u dziecka, nie muszą być – i na ogół nie są – procesami świadomymi. Co więcej, konflikt jest możliwy na długo przed przyjściem potomka na świat. Zastanówmy się, co się dzieje w macicy podczas ciąży.
Łożysko ingeruje w organizm matki w sposób, który w dłuższej perspektywie nie zawsze jest dla niej korzystny z punktu widzenia posiadania kolejnych dzieci. Australijski biolog David Haig stwierdził, że podczas gdy w interesie potomka leży jak największy przepływ substancji odżywczych przez łożysko, z punktu widzenia matki najlepiej jest ograniczyć go do poziomu nieco niższego niż maksymalny4. Matka i dziecko ?spierają się” o ilość pobieranych przez dziecko składników pokarmowych. Haig wykazuje, że hormony łożyska, które przedostają się do krwiobiegu matki, wywołują w jej fizjologii zmiany korzystne dla płodu. Podwyższając ciśnienie krwi matki, zwiększają dopływ krwi do łożyska, a co za tym idzie – składników odżywczych do płodu. Zazwyczaj towarzyszy temu lekki obrzęk kostek ciężarnej. Zdarza się jednak, że dochodzi u niej do rzucawki (eklampsji), która może doprowadzić do drgawek i śpiączki. Haig twierdzi, że produkowane przez potomka hormony łożyska hamują działanie insuliny, przez co po posiłku poziom cukru w organizmie matki jest podwyższony dłużej niż przed ciążą. Niekiedy proces ten tak się nasila, że kobieta zapada na cukrzycę.
Rezultat takiego ewolucyjnego konfliktu interesów bywa przedstawiany jako swoisty wyścig zbrojeń, w którym narastająca manipulacja ze strony płodu skutkuje podjęciem przez matkę jeszcze bardziej wyrafinowanych środków zaradczych. Niemniej jednak ewolucja narzuca tu ograniczenia. Jeśli potomek będzie zbyt agresywnie realizować swe żądania, zabije matkę i – oczywiście – siebie. Podobnie, jeśli matka będzie zbyt nieprzychylna, jej ?pasożytujący” płód nie przetrwa, a ona nie Wyda na świat potomstwa.
Pod względem budowy łożyska różnych grup ssaków bardzo się różnią. Na ogół płód łączy się z macicą, wytwarzając trzy warstwy tkanki. Z kolei matka, w zależności od gatunku, wytwarza jedną, dwie bądź trzy warstwy. Zdarza się też, że matka nie wytwarza żadnej warstwy, a wtedy jej krew swobodnie obmywa tkanki płodu wnikające w macicę. W jeszcze innym rodzaju łożyska krew matczyna obmywa tylko jedną warstwę tkanek płodu.
Próby sklasyfikowania gatunków ssaków ze względu na liczbę warstw tkanki oddzielającej krwiobiegi matki i płodu nie pokrywają się z pozostałymi klasyfikacjami, dokonanymi na podstawie podobieństw w budowie ich organizmów czy genów. Tak więc na przykład konie, wieloryby i lemury (prymitywne naczelne) mają trzy matczyne i trzy płodowe warstwy łożyska, które oddzielają krwiobieg matki od krwiobiegu dziecka. Z drugiej strony ryjówki, szczury i króliki są podobne do głównej grupy naczelnych, w tym człowieka, ponieważ krew matki swobodnie opływa jedną warstwę łożyska wytwarzaną przez płód. Nikt nie wie, dlaczego tak jest. Ustalona podczas ewolucji liczba warstw zależy, jak się zdaje, od tego, na ile korzystne dla obu stron jest oddziaływanie płodu na organizm matki: im mniej warstw, tym silniejsze oddziaływanie. Liczba warstw łożyska mogła się zwiększać bądź zmniejszać w trakcie ewolucji gatunków, stosownie do zmian w optymalnej równowadze interesów rodzica i dziecka. Na podstawie obecnej struktury łożyska rozmaitych gatunków nie można nic powiedzieć o ich ewolucyjnej historii.
Odmienne interesy rodzica i dziecka zostały opisane przez Kahlila Gibrana w poemacie Prorok.
Dzieci wasze nie są waszymi dziećmi.
To syny i córy tęsknoty Życia za sobą samym.
Jawią się na tej ziemi przez was, lecz nie od was pochodzą
i choć przebywają z wami, nie do was należą.
Aktorzy na scenie
Każdy człowiek musi odegrać w życiu wiele ról. W osobie Jakuba w Jak wam się podoba Szekspir zwrócił uwagę na bardzo zróżnicowane role, jakie przypadają człowiekowi w miarę jego rozwoju i starzenia się:
Cały świat to scena, A ludzie na nim to tylko aktorzy. Każdy z nich wchodzi na scenę i znika, A kiedy na niej jest, gra różne role W siedmioaktowym dramacie żywota.
Szekspirowski podział życia na siedem aktów nie jest oczywiście nienaruszalny. W książce The Ages of Man John Burrow opisuje, jak różnorodne sposoby podziału życia przeniknęły do myśli średniowiecznej z antyku. Arystoteles wyróżniał okres wzrostu, życia głównego i rozpadu. U Bedy Czcigodnego spotykamy cztery okresy: dzieciństwo, metaforycznie określane jako wilgotne i gorące, młodość, która jest sucha i gorąca, dojrzałość, suchą i chłodną, oraz wiek podeszły, chłodny i wilgotny Siedem aktów, o których mówił Szekspir, a przed nim średniowieczni astrolodzy, korzeniami sięga żyjącego w drugim wieku Ptolemeusza i opiera się na podstawowych ciałach niebieskich. W pierwszych czterech latach życia zmiany wywołuje Księżyc. W następnych dziesięciu dzięki Merkuremu umysł zaczyna się posługiwać logiką. W trzecim okresie Wenus zaszczepia pragnienie miłości. Między dwudziestym drugim a czterdziestym pierwszym rokiem życia Słońce zapewnia biegłość i cel, a swawolność zamienia w powagę i ambicję. Między czterdziestym pierwszym a pięćdziesiątym szóstym Mars wnosi smutek i pragnienie osiągnięcia czegoś, zanim przyjdzie kres. Jowisz to roztropność i godność szóstego etapu życia. Ostatni okres, który należy do Saturna, zaczyna się w wieku sześćdziesięciu ośmiu lat i przynosi spowalnianie i uspokojenie.
Dzisiejsi naukowcy badający psychiczny rozwój człowieka spierają się, czy proces ten jest ciągły czy też nie. Jeśli koncentrują się na tym, co łączy etapy rozwojowe, nie widzą sensu w dzieleniu rozwoju na odrębne części. Jeśli jednak skupiają się na występowaniu nagłych zmian, uważają je za naturalne granice poszczególnych stadiów. W następnych rozdziałach będziemy podkreślać ciągłość procesu rozwoju, teraz jednak zastanowimy się nad kolejnymi etapami i ich znaczeniem.
Dlaczego, na przykład, niemowlę ?śliniące się z wrzaskiem w ramionach niańki” tak bardzo różni się od ?uczniaka z torbą na książki, z buzią jak wypucowane poranne niebo”? Czy głębokie zmiany, pojawiające się w trakcie życia człowieka, odzwierciedlają, jak w przypadku szekspirowskich ?siedmiu aktów”, rozmaite role, które muszą być odgrywane w następujących po sobie scenach? Naukowiec badający rozwój zachowania musi nadać owym siedmiu scenom – lub raczej ośmiu, gdyż pod uwagę należy wziąć także okres przed narodzinami – jakiś sens. Życie zaczyna się w chwili zapłodnienia i dziewięć miesięcy poprzedzających narodziny obfituje w wydarzenia.
Zwierzę na początku życia nie jest miniaturowym dojrzałym osobnikiem, który musi tylko urosnąć. Gdyby tak było, mielibyśmy do czynienia ze złym projektem. W zasadzie rozwijające się zwierzę tak bardzo różni się od dorosłego, że równie dobrze mogłoby należeć do innego gatunku. Zapłodnione jajo ludzkie na samym początku rozwoju ma średnicę jednej dziesiątej milimetra. Nie posiada nawet zaczątku mózgu. Dwadzieścia pięć lat później powstały z niego człowiek może być kompozytorem bądź pilotem.
Głębokie przeobrażenia, do których dochodzi w trakcie życia człowieka, można zilustrować przykładem metamorfozy gąsienicy w motyla albo kijanki w żabę. W rozwoju człowieka również mamy do czynienia z czymś na kształt metamorfozy. Płód ludzki otoczony jest płynem, a tlen pobiera bezpośrednio z krwiobiegu matki. Po urodzeniu dziecko zaczyna oddychać powietrzem i żyć w środowisku lądowym. Zmiany, do których dochodzi później, nie są być może już tak gwałtowne, niemniej osiągnięcie dojrzałości płciowej prowadzi do pojawienia się nowego ciała i oznacza całość problemów związanych z dorosłością.
Środowisko człowieka zmienia się radykalnie w trakcie jego rozwoju. Jednostka rozpoczyna życie w łonie matki, rodzi się, stopniowo coraz bardziej usamodzielnia, a ostatecznie sama (być może) zostaje rodzicem. Na każdym etapie rozwoju musi dysponować specjalnymi sposobami dopasowywania się do zmieniających się warunków. Wiele aspektów jej zachowania i fizjologii kształtuje się tak, by sprostała wymaganiom danego etapu rozwoju. Po jego przejściu określone wzorce zachowania bezpowrotnie znikają, tak jak znikają zęby mleczne. Rozważmy choćby rozmaite sposoby odżywiania się człowieka. Płód zdobywa składniki odżywcze biernie, poprzez łożysko; niemowlę ssie matczyną pierś; dorosły szuka i zjada pokarmy o stałej konsystencji. Rozważmy też, ile czasu człowiek poświęca na reprodukcję: przed dojrzewaniem w ogóle, a potem – być może – mnóstwo. Dziecko, bawiąc się zabawkami, naśladuje bez żadnego ryzyka zachowania dorosłego, podczas gdy dorosły zajmuje się dziećmi oraz posługuje się narzędziami i bronią, które są pierwowzorem zabawek. Dzięki większości swoich zajęć dziecko staje się dorosłym, a po osiągnięciu dojrzałości nie potrzebuje ich już. Dlatego też, na przykład, małe dzieci posiadają specjalny mechanizm umożliwiający im uczenie się języka.
Osiągnięcie dojrzałości zależy w dużej mierze od wpływów środowiskowych, niemniej człowiek zdolny jest do rozmnażania w drugiej dekadzie swojego życia. Kiedy osiąga pięćdziesiąt lat, z większym prawdopodobieństwem będzie się zajmować wnukami niż płodzeniem własnych dzieci. Owe ogólne cechy życia gatunku są wynikiem ścierających się nacisków ewolucyjnych. To efekt kompromisu przypominającego nieco ten, na który zdobywa się hazardzista, wahający się między jednym dużym zakładem a kilkoma mniejszymi. Liczba poczętego potomstwa oraz ilość czasu zainwestowana w opiekę nad nim zależą od środków dostępnych przedstawicielom danego gatunku, od wielkości dorosłych osobników, od prawdopodobieństwa przeżycia kolejnego roku, od zasobu umiejętności, których potrzebują w dorosłości, i wielu innych.
Większość dorosłych osobników większości gatunków jest w stanie w ciągu swego życia wydać na świat więcej niż jednego potomka. W następnych pokoleniach najczęstsze będą cechy tych spośród potomków, którzy odniosą największy sukces rozrodczy – pozostawią po sobie najwięcej przeżywającego potomstwa. Rodzice, którzy zbyt wiele poświęcają dla jednego dziecka, będą mieli mniej potomstwa. Są to ogólne reguły kształtujące życie każdego osobnika. Ich realizacja zależy jednak od gatunku, a wewnątrz gatunku – od lokalnych warunków.