Alternatywa
Różne melodie
Pojęcie rozwojowej szafy grającej sugeruje, że rezultatem wymuszenia przez środowisko konkretnej melodii jest jeden z kilku różnych zestawów zachowań. Każda z tych melodii, czy też alternatywnych dróg życia, przystosowana jest do warunków, które zapoczątkowały ich rozwój; tak więc zgodnie z tym modelem każda alternatywna droga jest odrębna i odpowiada określonym warunkom.
Zastanawiając się nad tymi alternatywnymi drogami rozwoju człowieka, zauważamy kilka wspólnych wątków. Odżywianie na wczesnym etapie życia ma długofalowy wpływ na wielkość ciała i metabolizm. Wydaje się, że wskazówki środowiskowe inicjujące wybór jednej z alternatywnych dróg pojawiają się w ostatnich miesiącach ciąży matki. Jeśli chodzi o rozwój płciowy, na wiek dojrzewania wpływają odżywianie się jednostki oraz warunki środowiskowe w okresie podejmowania decyzji. Zazwyczaj dziecko wykorzystuje długi okres między odstawieniem od piersi a dojrzewaniem na zdobywanie umiejętności i wiedzy potrzebnych mu w dorosłości. Przypadek dzieci ulicy dowodzi jednak, że jeśli od tego zależy przetrwanie, dziecko może się zachowywać jak dorosły, omijając normalny, powolny bieg dzieciństwa. W takim ujęciu rzeki ludzkich istnień mogą płynąć różnymi korytami.
Dzieci ulicy
Hipoteza Darwina o rozwojowej reakcji człowieka na sygnały dotyczące jego przyszłego środowiska wydaje się dyskusyjna. Nawet gdyby tak było, młodzi ludzie mają niewątpliwie wybitną umiejętność dostosowywania się do panujących warunków. Nawet małe dzieci potrafią szybko zrezygnować z zależności od dorosłych, kiedy zależy od tego ich przetrwanie. Bywa, że dzieci mają bardzo krótkie dzieciństwo albo wręcz nie mają go wcale. Miliony dzieci na całym świecie muszą dorastać w skrajnej biedzie, nie mając normalnego – według standardów zamożnych krajów – dzieciństwa. Muszą dbać o siebie, a ich relacje z dorosłymi to – w najlepszym razie ? kontakt pracownika z pracodawcą, a nie dziecka z dorosłym.
Konwencja Praw Dziecka, uchwalona w 1989 roku przez ONZ i ratyfikowana przez ponad sto krajów, głosi, że każde dziecko ma prawo do opieki, ochrony i dzieciństwa. Artykuł 31 tej konwencji podkreśla szczególnie prawo każdego dziecka do wypoczynku i rekreacji. Chociaż jest to najszerzej ratyfikowany dokument w historii, jego postanowienia są powszechnie ignorowane. W wielu krajach, włączając jej sygnatariuszy, istnieje wielka przepaść między szlachetnymi aspiracjami konwencji a brutalną rzeczywistością codziennego życia dziecka. Brytyjska grupa monitorowania praw człowieka stwierdziła w swoim raporcie, że konwencja ta była przez wiele krajów systematycznie i rozmyślnie łamana i że najszybciej dokonywano tego w tych krajach, które pierwsze ją podpisały.
Co najmniej sto milionów dzieci poniżej osiemnastego roku życia (niektóre już w trzecim roku) mieszka i pracuje na ulicach krajów rozwijających się Azji, Afryki i Ameryki Środkowej. Jak podaje UNICEF, siedem i pół miliona bezdomnych dzieci mieszka i pracuje na ulicach samej tylko Brazylii. Chociaż wiele takich dzieci utrzymuje jakieś kontakty z rodziną, i tak większość dzieciństwa spędza na ulicach, żebrząc, czyszcząc buty czy sprzedając świecidełka, by zasilić domowy budżet. Jedna trzecia dzieci ulicy na całym świecie nie ma rodziny i jest bezdomna: mieszka w parkach, opuszczonych budynkach bądź pod mostami, często w towarzystwie innych bezdomnych dzieci. Warunki życia i niebezpieczeństwa, na które narażają się, walcząc o przetrwanie, są nierzadko przerażające. Ankieta przeprowadzona wśród dzieci ulicy w Gwatemali pokazała, że każde z nich było w którymś momencie molestowane seksualnie (z reguły przez krewnych) oraz nadużywało szkodliwych substancji (zazwyczaj wdychając opary klejów i rozpuszczalników). Często życie na ulicy stanowi dla nich ucieczkę przed przemocą i wykorzystywaniem seksualnym w domu. Decydują się na życie w bardzo surowych warunkach, znajdują dla siebie niszę rynkową w usługach albo uciekają się do prostytucji lub przestępczości. Wiele z nich musi się utrzymywać już w wieku siedmiu lat, a nawet wcześniej. Często ryzykują życie, nie tylko z powodu chorób, lecz także ze względu na policję i straż obywatelską, które traktują je jak plagę.
Mimo zatrważających warunków, w jakich przyszło im dojrzewać, dzieci te wykazują zdumiewającą odporność. Muszą się zachowywać jak miniaturowi dorośli. Zarabiają na życie, opiekują się młodszym rodzeństwem pod nieobecność rodziców i współpracują bądź rywalizują z innymi dziećmi ulicy w codziennej walce o przetrwanie. W obliczu skrajnie niesprzyjających warunków wykazują niezwykłą zdolność przystosowawczą. Nie można sobie chyba wyobrazić czegoś bardziej odmiennego od życia dzieci w zamożnych społeczeństwach. Te, którym uda się przetrwać, ponoszą potem ogromne koszty utraconego dzieciństwa.
Coraz szybciej dojrzali
Mieszkańcy krajów rozwiniętych są więc coraz wyżsi. Inną uderzającą cechą ludzkiego rozwoju jest obniżająca się granica wiekowa dojrzewania chłopców i dziewcząt. Wzrost dorosłych poszedł w górę, a wiek osiągania dojrzałości płciowej – w dół. Na Zachodzie w ciągu ostatniego stulecia średni wiek, w którym dziewczynki przechodzą menarche, czyli pierwszą miesiączkę, spadał wraz z każdym rokiem o jedenaście dni. Wszystkie inne zmiany fizyczne powiązane z okresem dojrzewania, a więc rozwój piersi, obniżanie się głosu u chłopców, pojawianie owłosienia łonowego u obu płci, również zachodzą obecnie wcześniej niż sto lat temu.
Generalnie owa tendencja spadkowa wieku dojrzewania zaczęła się w całej Europie zatrzymywać, a w niektórych wypadkach przybierać kierunek odwrotny. Tak jak to było ze wzrostem u dorosłych, również ten trend najpierw pojawił się w grupach o wyższym statusie społeczno-ekonomicznym oraz w krajach wysoko rozwiniętych. Istnieje też zróżnicowanie geograficzne. Średnia wieku dojrzewania jest nieco niższa na południu Europy niż na jej północy, stąd na przykład na początku lat dziewięćdziesiątych średnia wieku pojawienia się menarche w Hiszpanii wynosiła 12,3 roku, a w Danii 13,0 lat.
Także w tym wypadku są różnice między płciami. Średnia wieku dojrzewania (zaznaczona pojawiającym się tuż po nim nagłym spowolnieniem tempa wzrostu) spadła gwałtowniej u dziewcząt niż u chłopców30. Różnice między płciami, jeśli chodzi o zmianę wieku dojrzewania, działają więc w przeciwnym kierunku, niż to było w wypadku wzrostu, gdy mężczyźni byli wyżsi. Dlaczego proces dojrzewania u dziewcząt gwałtowniej zareagował na lepsze odżywianie niż u chłopców? Być może nie trzeba poszukiwać odpowiedzi adaptacyjnej. Dziewczęta rozwijają się płciowo szybciej niż chłopcy, możliwe jest więc, że przy ubogiej diecie zmuszone są rozwijać się wolniej i wskutek tego przepaść między nimi a chłopcami się zmniejsza. Inna hipoteza dotyczy rzecz jasna różnic między płciami w kontekście adaptacji.
W środowisku obfitującym w pożywienie kobiety mogą wcześniej zacząć rodzić dzieci. Te, które w reakcji na dobre warunki żywieniowe zaczynają reprodukcję wcześniej, mają więcej potomstwa niż te, które nie reagują na wskazówki płynące z otoczenia. Jednostki, które cechuje rozwojowa elastyczność potrzebna do dopasowania momentu osiągnięcia dojrzałości reprodukcyjnej do warunków środowiskowych, mają przewagę. To z kolei stanowi początek ewolucyjnej tendencji do ustalenia rozwojowej reakcji (typu szafa grająca) na jakość otoczenia. Zasada rozwojowa brzmiałaby więc mniej więcej tak: jeśli warunki środowiskowe są dobre, szybko osiągaj dojrzałość płciową; jeśli są złe – nie dojrzewaj zbyt szybko. Rozwijający się mężczyzna musi jednak znaleźć równowagę między jak najwcześniejszą reprodukcją a wykształceniem fizycznych umiejętności pozwalających radzić sobie w rywalizacji z innymi mężczyznami. Ten, który poświęcił wszystkie zasoby, aby przyspieszyć rozwój płciowy kosztem wzrostu i siły, będzie gorzej przygotowany do rywalizacji z innymi mężczyznami. Bez odpowiedniego wzrostu i dojrzałości rozwinięty pod względem płciowym mężczyzna przegra, usiłując osiągnąć swoje cele reprodukcyjne. Z optymalną równowagą mamy do czynienia wtedy, gdy młody mężczyzna osiągnie odpowiednią wielkość, zanim jeszcze stanie się płciowo dojrzały. Obserwację wskazującą, że dobre warunki doprowadziły do większego przyspieszenia rozwoju płciowego kobiet niż mężczyzn, można wytłumaczyć za pomocą powyższej analizy adaptacyjnej.
Owa logika sugeruje, że powstały jeszcze inne, bardziej zaawansowane reguły rozwojowe. Załóżmy, że dana jednostka przyszła na świat w stosunkowo dobrych warunkach, które nagle się pogorszyły, w związku z czym ograniczona została perspektywa długiego życia. W takiej sytuacji lepiej byłoby, gdyby jednostka szybko osiągnęła cel, jakim jest reprodukcja, a nie zbliżała się do niego wolnym krokiem.
Ludzie rosną
Warunki środowiskowe we wczesnym okresie rozwoju mają znaczący wpływ na wiele aspektów biologii człowieka, z rozmiarami włącznie. Jesteśmy coraz wyżsi. Przez ostatnie dziesięciolecia średnia wzrostu kobiet i mężczyzn w krajach uprzemysłowionych stale rośnie. Jakkolwiek za niektóre różnice indywidualne w tym względzie odpowiedzialne są geny, to ogólna tendencja wzrostowa niemal na pewno ma związek z poprawą odżywiania się i, w mniejszym stopniu, zdrowia. Stąd, mimo podobnego wyposażenia genetycznego, każde następne pokolenie w tej samej rodzinie jest wyższe.
Poprawa warunków otoczenia, której skutkiem było zwiększenie średniej wzrostu, wpłynęła na mężczyzn i kobiety w inny nieco sposób. Mężczyźni rosną szybciej. Na przykład średnia wzrostu mężczyzn w Wielkiej Brytanii zwiększa się z prędkością nieco ponad centymetr na dziesięć lat, podczas gdy kobiet ? około czterech milimetrów na dziesięć lat. W rezultacie mężczyźni są dziś relatywnie wyżsi od kobiet niż sto lat temu.
Gdy różnica wzrostu między płciami powiększa się, to średnia różnica wzrostu między grupami społecznymi jest raczej stała, przy czym mężczyźni z zamożniejszych domów są blisko dwa centymetry wyżsi od mężczyzn ze środowisk robotniczych, u kobiet zaś różnica ta wynosi 1,6 centymetra. W innych krajach tendencje te są trochę inne. W Rosji, gdzie poprawa żywienia nastąpiła stosunkowo niedawno, przyrost średniej wzrostu był mniejszy niż w Wielkiej Brytanii, a ostatnio jest trzykrotnie większy. W Stanach Zjednoczonych tendencja do coraz wyższego wzrostu każdego następnego pokolenia pojawiła się wcześniej niż w Wielkiej Brytanii, ale i w ostatnich latach ustabilizowała się. Odkrycia te sugerują istnienie jakiejś górnej granicy oddziaływania żywienia na wzrost człowieka.
Dlaczego średnia wzrostu mężczyzn rośnie szybciej niż średnia wzrostu kobiet? Uważano, że w przeszłości złe odżywianie nie pozwalało ludziom osiągać pełni ich możliwości. Tak mężczyźni, jak i kobiety nie przekraczali pewnej minimalnej granicy, w związku z czym pod względem wzrostu byli do siebie zbliżeni. Niedostatek ograniczył wzrost obu płci do tego samego poziomu. Poprawa warunków środowiskowych, zgodnie z tą samą koncepcją, ujawniła ukryte dotąd różnice płciowe dotyczące wzrostu; skoro się było w piwnicy, nie można było zejść niżej, ale na parterze szansa wystąpienia różnic między płciami jest większa. Pogląd ten jest przekonujący, ale może być niewystarczający. Aby zrozumieć dlaczego, musimy zastanowić się nad tym, co się dzieje u innych gatunków.
Porównania wewnątrz- i międzygatunkowe prowadzone na innych ssakach wykazały istnienie związku między względną wielkością ciała obu płci a zachowaniami reprodukcyjnymi. Im większy samiec od samicy, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że pozostanie on w związku z jedną tylko partnerką. Jeśli samce danego gatunku są znacznie większe niż samice, jest mało prawdopodobne, aby były one monogamiczne. Dlaczego tak jest? W systemie monogamicznym tak matka, jak i ojciec opiekują się potomkiem. W innych systemach kojarzeń tylko jedno z rodziców w większości (bądź całkowicie) troszczy się o dziecko. U ssaków jest to najczęściej samica, ale u niektórych gatunków ptaków i ryb to właśnie samiec opiekuje się młodymi. W systemie poligynicznym jeden samiec kojarzy się z wieloma samicami, podczas gdy pozostałe samce zachowują przymusowy celibat. Sukces reprodukcyjny każdego samca jest w takim razie wysoce zmienny: kilka samców ma wielu potomków, podczas gdy większość – tylko kilku bądź nawet wcale. Tego rodzaju system kojarzeń, w którym zwycięzca bierze wszystko, wywołuje ogromną rywalizację między samcami. Jedną z jej konsekwencji jest wykształcona na drodze ewolucji lepsza budowa ciała, dobrze przygotowanego do rywalizacji i walki z innymi samcami. Liczą się wielkość i siła.
W całym królestwie zwierząt dobre warunki otoczenia sprzyjają poligynii, podczas gdy warunki trudne ? monogamii. Jest tak, ponieważ matka, która ma łatwy dostęp do pokarmu, może wychowywać swoje potomstwo bez pomocy ojca. Trudne warunki wymagają natomiast wspólnych rodzicielskich wysiłków, mających na celu przetrwanie potomstwa. Zdarza się też, że zwierzęta jednego gatunku przechodzą od monogamii do poligynii w zależności od panujących warunków. Na przykład błotniak zbożowy, który żywi się nornikami, jest poligyniczny, gdy norników jest pod dostatkiem, a monogamiczny, gdy jest ich mało.
Opisane wyżej związki między warunkami środowiskowymi, wielkością ciała i systemem kojarzenia stają się źródłem prowokacyjnych pytań dotyczących człowieka. Czy rodzaj małżeństw typowy dla określonej kultury wykazuje jakąś korelację z różnicą wzrostu między kobietą a mężczyzną w tej kulturze? Czy monogamia jest częściej spotykana w społeczeństwach żyjących w trudnych warunkach, w których brakuje pożywienia? Na pierwszy rzut oka odpowiedź jest negatywna, ponieważ stosunek wzrostu mężczyzn do kobiet w społeczeństwach monogamicznych i poligynicznych jest mniej więcej taki sam. Niemniej wyraźne różnice pojawiają się, gdy monogamiczne społeczeństwa podzielić na takie, w których małżeństwa monogamiczne narzucone są przez warunki środowiskowe, oraz takie, w których monogamia jest narzucona społecznie (stanowi wymóg kultury), a warunki są dobre. Kobiety i mężczyźni żyjący w skrajnych warunkach środowiskowych, w których istnienie jest pasmem zmagań z rzeczywistością (na przykład Arktyka bądź obrzeża pustyni), są do siebie bardziej zbliżeni pod względem wzrostu niż ci, którzy mieszkają w łagodniejszym otoczeniu. Częściej też występuje u nich monogamia. Potwierdza to hipotezę adaptacyjną mówiącą, że w złych warunkach mężczyzna ze związku monogamicznego, opiekujący się dzieckiem jednej kobiety, ma większe szanse na to, że przeżyją jego dzieci i wnuki, niż mężczyzna ze związku poligynicznego, który ma dzieci z wieloma kobietami.
Zależność między warunkami środowiskowymi, różnorodnymi formami małżeństw oraz zróżnicowaniem płci pod względem wzrostu prowadzi do intrygującego przypuszczenia, że u zarania życia ludzie mieli szeroki zakres alternatywnych form życia płciowego. Dieta matki w czasie ciąży może uaktywnić jedną z tych alternatywnych dróg, tak jak odbite światło wpływa na barwę wschodnioafrykańskiego pasikonika, a temperatura, w której przebiega inkubacja, determinuje płeć żółwia.
Wpływ takich rozwojowych predyspozycji na historyczny rozwój zwyczajów praktykowanych w danej kulturze, na przykład formy małżeństw, raczej nie jest nieunikniony i bezpośredni. Niemniej już samo ich istnienie mogło ułatwić powszechną akceptację konkretnego stylu życia. Z chwilą upowszechnienia określony system kojarzenia mógł się stać obowiązującą normą, a nawet prawem.
Przewidywanie pogody
Umiejętność uczenia się i pamięć każdej jednostki mogą być subtelnie kształtowane przez sposób odżywiania się matki podczas ciąży. Jeśli samicom szczura w konkretnym okresie końcowego etapu ciąży dodawać do pożywienia cholinę, ich młode po osiągnięciu dorosłości charakteryzować się będą lepszą pamięcią długotrwałą. Rozwijające się szczury potrzebują choliny do zbudowania obwodu neuronowego w mózgu, związanego z zapamiętywaniem. Oczywiście brak choliny w diecie matki może wywołać u jej potomstwa skutki patologiczne, które potem są korygowane odpowiednimi uzupełnieniami. Skoro jednak pamięć długotrwała jest tak istotna z perspektywy przetrwania, dlaczego jest ona uzależniona od kaprysów żywieniowych matki?
Nasuwa się interesująca, lecz oparta jedynie na domysłach hipoteza. Być może nie narodzone szczury otrzymują od matki swoistą ?prognozę pogody”, przygotowującą je na warunki, w których przyjdzie im żyć. Jeśli brak choliny w diecie matki jest dla młodych szczurów zwiastunem surowego otoczenia ? a co za tym idzie krótszego życia – zapobieganie dalszym stratom przez skrócenie dorastania do okresu reprodukcyjnego może się okazać dla nich korzystne. Gdy wykształcenie pamięci długotrwałej jest kosztowne, można ją ? w tych warunkach – ?złożyć w ofierze”. I odwrotnie: jeśli sposób odżywiania matki świadczy o przyjaźniejszym świecie i czekającym jej potomstwo dłuższym życiu, pamięć długotrwała może okazać się luksusem, w który warto inwestować. A jak to wygląda u człowieka?
Badania epidemiologa Davida Barkera, który przeprowadzał serie obserwacji wybranych osób od pierwszego do ostatniego dnia ich życia, pozwalają przypuszczać, że i w rozwoju człowieka występują pewne wskazówki środowiskowe, przygotowujące go na konkretny rodzaj środowiska11. Badania oparte były w części na dużej grupie mężczyzn urodzonych w angielskim hrabstwie Hertfordshire w latach 1911-1930. Naukowcy stwierdzili, że mężczyźni o najniższej wadze urodzeniowej, a także najniższej wadze w pierwszym roku życia byli najbardziej narażeni na śmierć z powodu choroby wieńcowej. Ryzyko śmierci wywołanej chorobą wieńcową wynosiło w wypadku dzieci najcięższych pięćdziesiąt procent średniego ryzyka dla całej grupy, a dla dzieci najlżejszych pięćdziesiąt procent powyżej średniej dla ogółu (innymi słowy, trzy razy więcej niż dla najcięższych dzieci). U osób, które w dzieciństwie były małe, większe było też w wieku dorosłym prawdopodobieństwo udaru oraz zachorowania na cukrzycę.
Jak mógł powstać związek między wagą urodzeniową jednostki a jej zdrowiem fizycznym dziesiątki lat później? Dowody wskazują na powiązania z odżywianiem matki: u kobiet, które podczas ciąży miały uboższą dietę, występowało mniejsze łożysko, a czterdzieści lat później ich dzieci miały wyższe ciśnienie krwi (czynnik ryzyka w przypadku choroby wieńcowej i udaru). Związki ze sposobem odżywiania się matki nie ograniczały się jednak tylko do okresu ciąży. U matek przeprowadzono pomiary miednic. Okazało się, że kobiety z małymi miednicami rodziły mniejsze dzieci, u których w wieku dorosłym większe było ryzyko śmierci w wyniku udaru. Można zatem było wnioskować, że uboga dieta matki w dzieciństwie wpływała na budowę jej miednicy, co ograniczało rozwój jej dziecka w czasie ciąży, a to z kolei zwiększało ryzyko, że zapadnie ono w dorosłości na chorobę wieńcową bądź dozna udaru.
Z pewnymi zaskakującymi zależnościami mamy także do czynienia między wczesnym rozwojem fizycznym a wzorami linii papilarnych u dorosłych. Osoby, które przy urodzeniu były szczuplejsze i krótsze, mają więcej wzorów wirowych na palcach prawej ręki niż te, które jako noworodki były grubsze i dłuższe. Wydaje się więc, że linie papilarne stanowią nieomylną oznakę ograniczonego rozwoju płodowego, który z kolei ma związek z wysokim ciśnieniem krwi w dorosłości, zwiększającym ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową.
Słaba kondycja oraz stan zdrowia matki kojarzone są z ograniczonym rozwojem płodowym, co ma konsekwencje dla późniejszego zdrowia potomka. Rodzi się więc pytanie, czy powiązania te mają jakiś sens w kontekście adaptacji. Czy jest możliwe, że w złych warunkach otoczenia ciężarna w sposób niezamierzony informuje swoje nie narodzone dziecko, iż środowisko, które na nie czeka, będzie najprawdopodobniej nieprzyjazne? (Pamiętajmy, że myślimy tutaj o sytuacji, która mogła się wydarzyć dziesiątki tysięcy lat temu, kiedy mechanizmy te dopiero kształtowały się u przodków człowieka.) Być może dzięki owej matczynej ?prognozie pogody dziecko przychodzi na świat ze zmianami przystosowawczymi, takimi jak niewielki wzrost czy zmodyfikowany metabolizm, dzięki którym łatwiej będzie sobie radzić z niedoborem pożywienia. Ten hipotetyczny zestaw zmian przystosowawczych nazwany został oszczędnym fenotypem (thrifty phenotype)13. Być może osobniki z oszczędnym fenotypem, obdarzone niewielkim wzrostem i metabolizmem wyspecjalizowanym do radzenia sobie ze skromną dietą, będą miały problemy, jeśli zaczną się rozwijać w zasobnym, uprzemysłowionym społeczeństwie, do którego są słabo zaadaptowane. Być może. To tylko hipoteza.
Osoby dojrzewające w ubogim środowisku charakteryzują się najczęściej niskim wzrostem, wolniejszym metabolizmem i ograniczonym poziomem aktywności ruchowej. Takie reakcje na wczesną deprywację ? tylko trzy z wielu szkodliwych konsekwencji ubóstwa ? uważa się zazwyczaj za patologię. Jednakże można je również postrzegać jako zestaw cech odpowiednich do otoczenia, w którym rozwija się jednostka, innymi słowy ? zestaw adaptacji do środowiska, w którym ustawicznie brakuje pożywienia, a nie jako patologiczny produkt uboczny złej diety. Wolniejszy metabolizm, ograniczona aktywność i mniejsze ciało przyczyniają się do redukcji zapotrzebowania na energię, co w sytuacji braku pożywienia może mieć kluczowe znaczenie.
Owe przypuszczenia mogą zostać uznane za nadużycie. Można się w nich dopatrzyć usprawiedliwienia dla bogatych, którzy spoglądając z samozadowoleniem na biednych, twierdzą, że wszystko jest dla najlepszych na tym najlepszym z możliwych światów (jak by to powiedział doktor Pangloss Voltaire’a). Banałem byłoby oczywiście stwierdzenie, że każdy człowiek wykształca w wyniku rozwoju ciało, fizjologię, biochemię i zachowanie, które są najlepiej dostosowane do jego pozycji społecznej. Nie chodzi tu bowiem o to, że jakość życia bogatych i biednych jest taka sama, lecz raczej o to, że jeśli warunki środowiskowe są złe i najpewniej takie pozostaną, u jednostek pojawia się rozwojowa reakcja o charakterze adaptacyjnym. Mówiąc możliwie najprościej, są one zaprojektowane tak, by ze złego położenia zrobić jak najlepszy użytek.
Rzecz jasna, wiele z długofalowych wpływów niskiej wagi urodzeniowej na zdrowie człowieka może być przede wszystkim skutkiem ubocznym warunków społeczno-ekonomicznych, które zahamowały jego rozwój. Ignorancja i brak funduszy utrudniają profilaktykę i leczenie chorób; przeludnienie, złe warunki pracy i ubóstwo są źródłami stresu oraz zwiększają ryzyko infekcji. Osoby o niskich dochodach źle się odżywiają i żyją w niekorzystnych warunkach, które sprzyjają depresji i poczuciu beznadziejności, prowadzącym w prostej linii do chorób. W krajach uprzemysłowionych biedni i bezrobotni chorują częściej i umierają wcześniej niż bogaci. Niemniej jednak warunki socjoekonomiczne nie są odpowiedzialne za wszystko, ponieważ związki między niską wagą urodzeniową a zdrowiem w późniejszym wieku występują także u dzieci z zamożnych rodzin.
Hipoteza oszczędnego fenotypu doprowadziła do ponownej analizy sytuacji osób, które zrządzeniem losu przyszły na świat w niezwykle surowym środowisku, na przykład w czasie wojny. W Holandii i Belgii pod koniec drugiej wojny światowej wojska niemieckie odcięły na sześć miesięcy dostawy żywności. Dzieci kobiet, które cierpiały głód, szczególnie w ostatnim trymestrze ciąży, miały niską wagę urodzeniową. Po latach u osób tych stwierdzono ograniczoną zdolność radzenia sobie z wysokim poziomem cukru we krwi, tak jakby były przystosowane do życia w środowisku ubogim w cukier. Niekorzystną konsekwencją braku cukru u tych osób było zwiększone ryzyko zachorowania na cukrzycę, jako że wzrastały one już w znacznie bogatszym, powojennym środowisku. Poza tym kobiety, które w czasie wielkiego głodu były jeszcze w łonach matek (trzeci trymestr ciąży), same wydawały później na świat dzieci o wadze urodzeniowej poniżej normy. Ten efekt, który uwidacznia się w następnym pokoleniu, jest istotny, jeśli rozważać ogromne różnice w zapadalności na choroby serca między sąsiadującymi ze sobą państwami.
Niemiecka blokada Leningradu (teraz ponownie Sankt Petersburga) w czasie drugiej wojny światowej trwała od jesieni 1941 roku do końca stycznia roku 1944. Było to jedno z najcięższych oblężeń w historii. Niemcy, wkroczywszy na teren Związku Radzieckiego w czerwcu 1941, dotarli pod Leningrad i niemal zupełnie go otoczyli, odcinając prawie wszystkie linie zaopatrzeniowe. Głód i choroby, będące następstwem oblężenia, oraz niemiecki ostrzał w samym tylko 1942 roku pochłonęły sześćset pięćdziesiąt tysięcy istnień ludzkich. Co się stało z ludźmi, którzy urodzili się podczas blokady?
Pięćdziesiąt lat później naukowcy porównali trzy grupy ludzi. W pierwszej znalazły się osoby, których matki podczas oblężenia były w ciąży i cierpiały skrajny głód; w drugiej osoby, które urodziły się tuż przed rozpoczęciem blokady i same cierpiały głód; w trzeciej zaś osoby, które urodziły się w tym samym okresie, lecz na terenach nie objętych blokadą18. Nie znaleziono żadnych różnic w występowaniu choroby wieńcowej bądź cukrzycy między tymi, którzy sami głodowali, a tymi, których ciężarne matki głodowały w czasie oblężenia. Wynik ten jest zgodny z hipotezą oszczędnego fenotypu, ponieważ po drugiej wojnie mieszkańcy Leningradu odżywiali się znacznie gorzej niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Można więc twierdzić, że prognoza odżywcza sporządzana podczas oblężenia przez matki dla nie narodzonych dzieci była absolutnie prawidłowa. Co więcej, chociaż niektóre osoby ze wszystkich grup wyrosły na ludzi otyłych, to te, których matki były w ciąży podczas blokady, miały wyższe ciśnienie krwi niż osoby z pozostałych grup. To również wskazuje, że były one gorzej przystosowane do otoczenia znacznie różniącego się pod względem zasobów pokarmowych od warunków, jakie panowały w trakcie ich życia płodowego.
Hipoteza oszczędnego fenotypu oferuje nowe wyjaśnienie innej obserwacji, która długo nurtowała dietetyków. U mieszkańców Francji choroby serca występują znacznie rzadziej niż u osób mieszkających w krajach północnej Europy. Same geny nie są tutaj wytłumaczeniem, ponieważ z chorobą mamy do czynienia w obliczu dużej migracji między państwami. Różnica ta jest szczególnie widoczna w zestawieniu Francji z Finlandią. W obu krajach spożycie cholesterolu i tłuszczów nasyconych jest na tym samym poziomie, niemniej śmiertelność wywołana chorobami serca od dziesięcioleci jest w Finlandii cztero-, pięciokrotnie wyższa niż we Francji. Mieszkańcy okolic Perigord w południowo-zachodniej Francji charakteryzują się wyjątkowo niską zapadalnością na choroby serca, mimo że ich dieta należy do najbogatszych w tłuszcze na świecie. Co chroni ich przed jej konsekwencjami?
Analiza składników pokarmowych oraz statystyk umieralności na skutek choroby wieńcowej przeprowadzona w czterdziestu krajach dowodzi, że żywność pochodzenia roślinnego daje pewną ochronę przed szkodliwym oddziaływaniem tłuszczów nasyconych i cholesterolu19. Inna popularna hipoteza mówi, że chorobom serca zapobiega wino (które Francuzi piją w sporych ilościach). Szczególnie w czerwonym winie wysokie jest stężenie przeciwutleniacza, flawonolu, który występuje również w takich roślinach jak pomidory. Hipoteza ta nie została jeszcze w pełni potwierdzona, natomiast hipoteza oszczędnego fenotypu sugeruje jeszcze coś. Być może złe prognozy podczas ciąży przygotowują płód do życia w ubogim środowisku, podczas gdy dobre prognozy pomagają mu radzić sobie później z dietą wysokotłuszczową. Efekt ten może trwać dwa pokolenia; rząd francuski natomiast zapewniał ciężarnym dodatki żywnościowe mniej więcej pięćdziesiąt lat wcześniej niż w jakimkolwiek innym kraju21. W miarę poprawiania się warunków żywieniowych w pozostałych częściach Europy prognoza odżywcza ciężarnych matek coraz lepiej odpowiadać będzie rzeczywistości, a częstość występowania chorób serca powinna spaść do poziomu typowego dla Francji.
Jeśli hipoteza oszczędnego fenotypu jest prawdziwa, masowy eksperyment chiński, polegający na dopuszczeniu do posiadania jednego tylko dziecka, może mieć szkodliwe skutki w postaci niedopasowania organizmu do otoczenia. Jedynacy, którzy rodzą się w następstwie polityki rządu chińskiego, są wyżsi, ciężsi i lepiej odżywieni. Jednak wiele z tych dzieci wydają na świat matki, które miały niską wagę urodzeniową i są wątłe. Jeśli więc hipoteza oszczędnego fenotypu jest słuszna, dzieci te mogą być bardziej narażone na choroby wywołane dobrobytem Z tych samych względów osoby urodzone w dostatnim otoczeniu mogą być bardziej zagrożone w sytuacji długotrwałego głodu niż te, których masa urodzeniowa była niższa. Być może też dzieci, które przyszły na świat w zasobnej rodzinie, znajdą się w niekorzystnej sytuacji, gdy w dorosłości mieć będą rygorystyczną dietę.
Rozwojowa szafa grająca
W jednym ze swoich opowiadań Ernest Hemingway opisał podróżnika, który wędrował okolicą zniszczoną przez ogień:
Nick usiadł, oparł się o zwęglony pniak i zapalił papierosa (…) Paląc, wyciągnął wygodnie nogi i zauważył pasikonika wędrującego po ziemi prosto na jego wełnianą skarpetę. Pasikonik był czarny Kiedy tak się wspinał, budził z kurzu inne pasikoniki. Wszystkie były czarne.
Hemingway miał rację. Po pożarach na wyżynach wschodniej Afryki młode pasikoniki zmieniają kolor z bladego żółtozielonego na czarny. Coś wpłynęło na kierunek ich rozwoju. Dzięki odpowiedniej barwie pasikonik zlewa się z otoczeniem, wskutek czego ptakom trudno jest go dostrzec i upolować. Czerń spalonej równiny może się utrzymywać wiele miesięcy, tak więc dopasowanie barwy ciała do barwy otoczenia ma duże znaczenie z punktu widzenia przetrwania. Mechanizm rozwojowy odpowiedzialny za zmianę barwy ciała jest automatyczny i zależy od ilości światła odbitego od podłoża. Jeśli młode pasikoniki w fazie linienia, która towarzyszy przechodzeniu do następnego stadium rozwojowego, umieści się na czarnym papierze, przybiorą czarną barwę. Jeśli jednak położyć je na białym papierze, liniejące pasikoniki pozostaną zielone. Zwierzęta wybierają takie środowisko, które pasuje do nich pod względem kolorystycznym. Jeśli barwa środowiska się zmieni, one również mogą zmienić barwę podczas następnego linienia, tak by się do niego dopasować. Zdolność ta jednak kończy się wraz z osiągnięciem dorosłości.
Żółwie, krokodyle i niektóre inne gady we wczesnej fazie życia ?wybierają” jedną z dwóch dróg rozwojowych i, tak jak w wypadku pasikoników, jest to reakcja na cechy środowiska2. Każdy osobnik rozpoczyna życie, mogąc zostać samcem bądź samicą. Wynik zależy od temperatury otoczenia w środkowym trymestrze rozwoju płodowego. Jeśli jaja zakopane są w piasku o temperaturze poniżej 30°C, wykluwają się z nich żółwie płci męskiej. Jeśli jednak temperatura piasku przekracza 30°C, żółwie przybierają płeć żeńską. Temperatury niższe niż 30°C aktywują geny odpowiedzialne za produkcję męskich hormonów płciowych i ich receptorów. W temperaturach wyższych niż 30°C aktywowane są inne geny, produkujące żeńskie hormony i receptory. U aligatorów określanie płci przebiega odwrotnie, to znaczy z jaj przebywających w wyższej temperaturze wylęgają się samce. (Dla kontrastu, u człowieka i innych ssaków płeć osobnika determinowana jest genetycznie w chwili poczęcia: jeśli otrzyma on tylko jeden chromosom płciowy X, staje się osobnikiem męskim.)
Każdy pasikonik i każdy żółw rozpoczyna życie z możliwością odegrania dwóch zasadniczo odmiennych melodii rozwojowych: może być zielony bądź czarny; może być samcem lub samicą. Konkretna cecha środowiska decyduje, którą melodię zagra osobnik w ciągu życia i której już nie zmieni od momentu, gdy zostanie do niej przypisany. Czarny pasikonik, osiągnąwszy dorosłość, taki pozostanie. Samiec żółwia nie zamieni się w samicę.
Szeroki zakres społecznych i seksualnych zachowań jednostki może również zostać zdeterminowany we wczesnej fazie życia, kiedy jednostka ta zacznie się rozwijać wzdłuż jednej z dwóch lub większej liczby jakościowo odmiennych dróg. W królestwie zwierząt można znaleźć wiele takich przykładów. Przynależność samicy owadów społecznych do określonej grupy społecznej zależy od odżywiania we wczesnej fazie życia. Królowa, główny producent jaj w kolonii mrówek, żyje w mrowisku, w którym pewne jej siostry opiekują się jej potomstwem, inne zdobywają pokarm, a jeszcze inne zajmują się naprawianiem siedziby bądź jej ochroną. Szarańcza może;, lecz nie musi wieść życia o charakterze migracyjnym. Zależy to od zagęszczenia: jeśli liczba owadów żyjących na danym terenie rośnie, u następnego pokolenia powstaje odpowiedni aparat mięśniowy i zachowania przystosowane do długich lotów, a potem stado odlatuje. Młode norniki, które przychodzą na świat jesienią, mają znacznie bujniejszą sierść niż te, które rodzą się wiosną. Wskazówkę, by wytworzyć bujną sierść, otrzymują od matki jeszcze przed narodzinami. Korzyść wynikająca z takiego przygotowania się do chłodniejszej pogody jest oczywista.
Zachowania płciowe niektórych naczelnych również mogą się rozwijać wzdłuż odrębnych dróg. Na przykład dorosły samiec dżelady zazwyczaj broni i utrzymuje harem samic, z którymi się kojarzy. Po stosunkowo krótkiej, acz intensywnej fazie życia reprodukcyjnego zastępuje go inny samiec i nigdy już nie bierze on udziału w rozrodzie. Aby zdobyć i utrzymać harem, samiec musi w okresie dojrzewania przejść fazę gwałtownego rozwoju. Pojawia się u niego złotawa grzywa – oznaka osiągnięcia pełni męskich sił – a on sam staje się dwa razy większy od samic. Niemniej jednak, jeśli w grupie jest wiele takich osobników, dojrzewający samiec może przyjąć zupełnie odmienny styl zachowań reprodukcyjnych. Nie wytwarza grzywy ani nie przechodzi okresu gwałtownego rozwoju. Wielkością i wyglądem przypomina samice. Owe małe samce kręcą się przy haremach dużych samców i wykorzystując ich nieuwagę, podstępnie łączą się z samicami. Ponieważ mały samiec nigdy nie musi walczyć o samicę, ma dużą szansę na to, że jego życie rozrodcze będzie dłuższe, choć mniej intensywne. Jeśli będzie żyć dostatecznie długo, pod względem liczby potomstwa może mu się nawet powieść lepiej niż samcowi, który rozwijając się w inny sposób, jest duży i ma harem. Owe dwa sposoby zachowania rozrodczego reprezentują dwie oddzielne drogi rozwojowe, między którymi musi wybrać każdy młody samiec dżelady, zanim jeszcze wejdzie w okres dojrzewania.
Wszystkie te przykłady ilustrują zadziwiający aspekt rozwoju, który niesie intrygujące implikacje dla człowieka. W każdym przypadku zwierzę rozpoczyna życie, mogąc rozwijać się na kilka odmiennych sposobów. Tak jak szafa grająca, osobnik może zagrać kilka różnych melodii rozwojowych, jednak w trakcie życia gra tylko jedną. O jej wyborze zadecydowały cechy środowiska, w którym dorasta jednostka ? czy to kolor podłoża, czy temperatura piasku, rodzaj pokarmu czy obecność innych samców. Co więcej, konkretna melodia przystosowana jest do warunków, w których będzie odgrywana.
Jakie są implikacje pojęcia rozwojowej szafy grającej dla człowieka? Czy, podobnie jak pasikoniki lub dżelady, człowiek w momencie poczęcia ma możliwość odegrania rozmaitych jakościowo melodii rozwojowych – innymi słowy, wyboru którejś z alternatywnych dróg życia? Każdy z nas na samym początku mógł wybrać życie na różne sposoby, ale podąża wzdłuż jednej tylko drogi. W pewnym sensie każdy człowiek jest zanurzony we własnej kulturze, a wczesne doświadczenia skłaniają go do wyboru jednego z wielu sposobów zachowania. Na przykład różnice we wczesnych doświadczeniach lingwistycznych mają oczywiste i długotrwałe skutki. Pod koniec typowej edukacji w szkole średniej młody Amerykanin zna około pięćdziesięciu tysięcy słów. Są one inne niż słowa, których używa Rosjanin w tym samym wieku. Mówiąc ogólnie, jednostka chłonie poszczególne cechy swojej kultury w wyniku uczenia się (często nieświadomego) od starszych.
Mechanizm odpowiedzialny za determinowanie przez czynniki środowiskowe konkretnej drogi rozwojowej u zwierząt jest prawdopodobnie inny; uczenie się może w ogóle nie wchodzić w grę. Czy jest możliwe, że niektóre aspekty rozwoju ludzkiego są inicjowane przez środowisko, tak jakby jednostka była rodzajem szafy grającej? Czy każdy z nas został poczęty z możliwością rozwijania się wzdłuż rozmaitych dróg, życia na wiele różnych sposobów? Czy środowisko aktywnie uczestniczy w wyborze konkretnej drogi życia, którą każdy z nas podąża?
Elastyczna struktura
Zachowania nie da się klarownie podzielić na dwa odrębne typy: wyuczone i instynktowne. Niemniej jednak przekonanie Lorenza o tym, że ma ono coś wspólnego z narządami ciała, znajduje pewne uzasadnienie. Rozwój prowadzący od pojedynczej komórki do zintegrowanego ciała złożonego z miliardów komórek, mających na celu spójne zachowanie, jest zadziwiająco uporządkowany. Przypomina to rozwój nerek u zwierząt: mają one wyraźnie określoną biologiczną funkcję, przystosowane są do warunków, w których żyją, przejawiają złożone i adaptacyjne wzorce aktywności, których nie miały wcześniej okazji się nauczyć ani przećwiczyć. Poszczególne wzorce zachowania są niczym narządy ciała pełniące określoną biologiczną funkcję; rozwijają się w wysoce skoordynowany i systematyczny sposób, a ich struktura została przystosowana do obecnych zadań w wyniku ewolucji darwinowskiej i jest zależna od środowiska zwierzęcia.
Z punktu widzenia projektu, systemy zachowań pełniące odmienne funkcje biologiczne, na przykład czyszczenie ciała czy znajdowanie pokarmu, nie powinny się rozwijać tak samo. Mówiąc dokładniej, różny powinien być udział doświadczenia zależnie od typu zachowania. U drapieżników, na przykład kotów, czyszczenie ciała nie wymaga jakichś szczególnych umiejętności dostosowanych do lokalnych warunków, podczas gdy polowanie na szybką zdobycz wymaga sporo ćwiczeń. Rybołów, chwytający płynącego pstrąga, nie wykształca tej umiejętności w ciągu jednej nocy. Wśród zwierząt, które muszą posiąść wysoko wyspecjalizowane umiejętności łowieckie (na przykład ptaków drapieżnych) występuje wysoka śmiertelność młodych osobników. Te, które przeżyją, muszą poczekać z reprodukcją, dopóki nie udoskonalą swoich umiejętności, pozwalających kiedyś wykarmić młode. W takich wypadkach potrzebna jest kombinacja rozmaitych procesów rozwojowych, które wezmą udział w powstaniu wysoko wyspecjalizowanych umiejętności charakterystycznych dla dorosłego osobnika.
Zestawienie pojęcia projektu z pojęciem rozwoju oznacza, że należy się zastanowić nad adaptacyjną funkcją procesu rozwojowego. Niektóre przypadki omówimy w rozdziale 6. Jeśli zaś chodzi o termin ?instynkt”, to obejmuje on wiele znaczeń – jest pojemny niczym kuchenna szuflada, w której można znaleźć zróżnicowaną kolekcję narzędzi o różnym przeznaczeniu. Można też powiedzieć, wracając do Proteusza, Starca Morskiego, że rozmaite systemy zachowania przybierają różne formy, i tak powinny być opisywane, przy założeniu, że ich cechy charakterystyczne mogą być odmienne. Dowody na to, że wzorzec zachowania pełni aktualnie jakąś funkcję biologiczną, nie są dowodami na jego niewyuczalność, ponieważ istotne informacje potrzebne do jego rozwoju mogą pochodzić z innych źródeł. Pojęcie projektu pomaga zrozumieć zjawisko, które inaczej przypominałoby narzędzia wrzucone przypadkowo do kuchennej szuflady.
Elastyczność rozwoju zachowania podsyca jedynie obawy kryjące się za dyskusją na ten temat. Jeśli życie człowieka ma polegać jedynie na mechanicznym podporządkowywaniu się imperatywowi przetrwania i reprodukcji, to co ma się stać z jego możliwością dokonywania wyborów, wolnością, wolną wolą i osobistą odpowiedzialnością? Szekspir odpowiada ustami Koriolana:
Nie będę jak pisklę ptasie
słuchał głosu instynktu!
Trzeba, by człowiek stał się dziełem własnym.